|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 9:47, 06 Cze 2011 Temat postu: Zazdrość |
|
|
Brakuje mi tego tematu. Zachęcam do dyskusji, bo jak pokazuje życie, zazdrość jest zjawiskiem, uczuciem, które często pojawia się w relacjach międzyludzkich. Zastanawiałem się gdzie umieścić ten temat, wybrałem - "Pytania i porady". Porad będzie zapewne niewiele a pytań mnóstwo. Od czego zacząć? Myślę, że od próby zdefiniowania tego czym jest zazdrość - bo jeśli mamy dyskutować - dobrze jest wiedzieć o czym dyskutować, pisać będziemy. Podam poniżej definicję zazdrości - tak jak ją rozumiem, ma prośbę - by pomóc mi ją doprecyzować, by później dobrze wystartować z dyskusją. Myślę, że sobotnie spotkanie (gdzie tematem była właśnie zazdrość - będzie tu bardzo pomocne), żałuję - byłem tam jedynie chwilę. Może ktoś zrobi jakieś jego podsumowanie - może padły tam jakieś ciekawe wnioski, pytania? Wg mnie warto podjąć ten trud - dla siebie i osób, które kochamy, z którymi pozostajemy w relacji lub relacjach. Wiadomo, że nikt tak sobie nie zaszkodzi ale i nie pomoże jak właśnie człowiek - sam sobie , nie mniej może padną tu wnioski lub przeczytamy o czymś co pomoże komuś w tych wewnętrznych zmaganiach z zazdrością.
Zazdrość - uczuci(a?)e żalu (bo odczuwamy żal), przykrości (bo jest nam przykro), czasem złości lub nienawiści wywołane przypuszczeniem (samą możliwością zaistnienia jakichś faktów) lub powzięciem (bo jak nie wiemy to nie jesteśmy zazdrośni) wiadomości (można usłyszeć, zobaczyć, przeczytać, poczuć itd.) z powodu czyjegoś (nie naszego) stanu posiadania.
Stan posiadania - te słowa mogą wydawać się tu nie na miejscu, ale czy na pewno - "myślimy słowami" (duże uproszczenie) - mówimy przecież moje pieniądze (co czujemy jak nam ktoś chce je zabrać), mój koń, mój motocykl, mój penis, moje ciało, moja dziewczyna, mój chłopak itd.
Tyle definicji - proszę o jej zweryfikowanie, uzupełnienie.
I jeszcze
Za pamięci spotkałem się z kilkoma ciekawymi obserwacjami, przemyśleniami na ten temat, zapiszę je by pamiętać i czuć się zobowiązanym do ich późniejszego rozwinięcia.
1. "Jestem samotn(a)y. Chcę być czyj(a)ś. Nie mam nikogo."
2. "Uczucie zazdrości jest uczuciem "wielopiętrowym" - jego geneza tkwi m.in. w poczuciu własnej wartości." - z soboty - Tomek, poczynił jeszcze "jedną" trafną - moim zdaniem obserwację - zaczepienie zazdrości tkwi w potrzebie posiadania/odczuwania prawa do bycia w "tu i teraz" - co wiąże się(?) z poczuciem przynależności i pozycji w grupie(?).
3. Moja obserwacja ze znanych mi związków/relacji niemonogamicznych (nie zawsze poliamorycznych!)- "gwiazda, planety, satelity". Moim zdaniem uczucie zazdrości wygląda różnie z różnych perspektyw -
jeśli np. partnerka "A" , ma trzech partnerów "B","C" i "D" i partnerkę "G";
gdzie partner "B" ma partnerkę "E" i jest jej jedynym partnerem oraz partnerkę "G";
dla partnera "C" jedyną partnerką jest "A" i nie wie o "B" i "C" (bo nie chce DADT);
natomiast "D" ma jako partnera "F"(dla którego "D" jest jedynym partnerem) i jako partnerkę "G" z którą nie uprawia seksu, a która jest partnerką "A".
To dla każdej z tych osób, eliminując nawet już ich indywidualne cechy tzw. charakteru, preferencje seksualne i relacyjne,
uczucie zazdrości, będzie "wyglądało inaczej" - w zależności od pozycji w związku, zakresu informacji, czy ilości partner(ów)ek.
Z moich obserwacji osoby takie w mniejszym stopniu odczuwają zazdrość (tylko nie wiem, czy jest to przyczyną, czy skutkiem).
4. Przemoc wywołana zazdrością
5. Chorobliwa zazdrość
6. Postrzeganie własnego szczęścia lub (i) własnej wartości przez pryzmat partnera
7. Zazdrość a wolność
8. Miłość a zazdrość
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pon 10:46, 06 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:48, 06 Cze 2011 Temat postu: uzupełnienie |
|
|
"Z moich obserwacji osoby takie w mniejszym stopniu odczuwają zazdrość (tylko nie wiem, czy jest to przyczyną, czy skutkiem). "
"osoby takie" - osoby z "centrów". Dobrze to widać jeśli rozrysuje się taki schemat na kartce papieru.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pon 10:51, 06 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
TomekKulesza
Administrator
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 14:57, 09 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Cholera. No wlasnie jakos malo pamietam (oprocz tego, ze ludzie mowili duzo). Tez popieram, ze ktos kto byl moglby cos napisac.
Zabawne jest to, ze wlasciwie to ja chyba niewiele tam mowilem teoretycznie o zazdrosci - a przynajmniej tak to pamietam. Stosunkowo niewiele. Ale mowilbym podobne rzeczy, o pietrowosci, o poczuciu wlasnej wartosci, o leku. Wlasciwie to bardzo jestem zadowolony z mojego wstepu do handoutu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:16, 22 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
W sumie, może faktycznie, nikt na tym forum nie bywa zazdrosny .
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:11, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Bruno napisał: | W sumie, może faktycznie, nikt na tym forum nie bywa zazdrosny . |
ja bywam i bywałam
Chociaż w sumie to ja byłam w "centrum"
Jednakże potrafiłam sobie poradzić z tym uczuciem bez większego trudu. Byłam świadoma, że mój partner czy partnerka jest szczęśliwy/szczęśliwa, gdyż ma kogoś jeszcze poza mną.
Też mam wrażenie, że zazdrość poza "centrum" jest silniejsza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:08, 17 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Wiesz, tak z moich doświadczeń - jeśli pisałem o tym to przepraszam - wynika, że istotą zazdrości może być strach przed utratą miłości otrzymywanej od osoby, którą kochamy - coś takiego mi się z tego wyłaniało. Jeśli ta pewność występowała to mimo, że moja partnerka była zaangażowana w jeszcze inny związek, zachowywałem spokój i nie przeszkadzało mi to (nie było to aż tak dotkliwe - choć na początku byłem nieco niepewny - tego co będzie dalej), by po kilku dniach podobnie jak Ty cieszyć się z tego faktu. Dzisiaj jest to dla mnie normalne, miłe, radosne (od radości).
Co do centrum - chyba tak jest (często) tak ocenia(ją)ły to również osoby będące w związkach ze mną, ale i z innych znanych mi relacji nieklasycznych .
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Nie 22:13, 17 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:31, 17 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Bruno napisał: | Wiesz, tak z moich doświadczeń - jeśli pisałem o tym to przepraszam - wynika, że istotą zazdrości może być strach przed utratą miłości otrzymywanej od osoby, którą kochamy - coś takiego mi się z tego wyłaniało. |
hm... to w takim razie powinnam być bardziej zazdrosna niż wcześniej, bo facet którego kochałam zostawił mnie dla swojej drugiej dziewczyny...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:10, 18 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
o ile dobrze zrozumiałem - chodzi Ci o to, że z mojej wypowiedzi wywnioskowałaś, że człowiek "powinien być" zazdrosny bardziej po stracie partnera (lub jego uczucia do nas) niż przed tą stratą. Rozumiem, że facet przestał Cię kochać i wtedy odszedł do innej? Czy też kochał Was obie, ale z jakichś powodów dokonał wyboru jednej? Czy on Cię nadal kocha i czy kocha tamtą albo kochał wtedy o ile to już historia?
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pon 0:11, 18 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:22, 19 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
tak, "powinien być" bardziej zazdrosny, jeśli ktoś mu odbił wcześniej partnera/partnerkę.
A co do mojej sytuacji, kochał nas obie, aż wybrał tamtą, twierdząc, że mnie "chyba już nie kocha".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:50, 19 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Nie mam zamiaru nikomu mówić co czuje - bo to on/ona wie najlepiej - w tym przypadku Ty sama. W takiej sytuacji jak Twoja (podobnej oczywiście) czułem żal, smutek, już nie zazdrość. Ta była wcześniej, choć szybko przekształciła się w obawę. Ta myśl, zdanie - "chyba już Cię nie kocham" - to jak dla mnie (często, bo zapewne nie zawsze) swego rodzaju uśmiercanie miłości w ramach norm społecznych "1+1" lub pod presją nowej partnerki/partnera. Współczuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:59, 19 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
byliśmy w takim trójkącie relacyjnym ja-on-ona przez kilka ładnych miesięcy i wszystkim to pasowało. Do czasu... To była jego decyzja, a nie jej ani moja. Nikt nie kazał mu się decydować na jedną ani nic z tych rzeczy, więc chyba na serio przestał mnie kochać po prostu...
Wydaje mi się, że wówczas naturalne wydają się przemyślenia typu "co by było, gdyby nie zakochał się w tamtej"...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:40, 19 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Każde z nas ma swoje przeżycia. Tak mi przyszło do głowy odnośnie Twojej historii - może (zaznaczam może tu Twój partner wie jak było) - Wasze uczucie (miłość) nie miała szansy "ustabilizować się" na poziomie również przyjaźni (oprócz jej sfery namiętnej), może namiętność wygasła a przyjaźni nie było lub była delikatnie zarysowana. Mam tu na myśli taką przyjaźń, która potrafi się "naprawiać" - ma zdolność do pokonywania przeszkód. Zgaduję, nie wiem czy trafnie, ale pisze to szczerze. Czy było by inaczej, jeśli by się w Niej nie zakochał? Tak. Jednak nie wiadomo, czy lepiej - lepiej dla Ciebie. Myślę, że zweryfikowało to życie. Mam nadzieję, że zostały Ci w pamięci piękne wspomnienia z tego okresu - bo zapewne były takie - inaczej byście ze sobą tyle nie wytrzymali . Boisz się kochać po tym związku? Tak na marginesie - zastanawiam się co takiego dzieje się w nas, że przestajemy kogoś kochać? Jaka pogoda u Ciebie? Ja czekam na burzę .
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:48, 20 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Oj, wspomnienia zostały niezwykłe fakt. Po upadku mojego całe związku poliamorycznego (tak niefortunnie wyszło, że w szybkim czasie wszystkie relacje upadły), co miało miejsce rok temu, nie jestem w stanie się zakochać. Nie tyle, co się boję, co raczej jakbym nie umiała...
A pogoda przejdzie. Burzy nie było, więc można było spotkać się z przyjaciółmi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:23, 20 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Jakoś jestem o Ciebie spokojny – zakochasz się "jak amen w pacierzu"! Myślę sobie, że te zawody miłosne w jakiś sposób Cię pokaleczyły, pojawiła się nieufność. Może jak rany się zabliźnią otworzysz się na jakieś płomienne afekty . Wiesz jest coś takiego – jak zamknięta postawa (tak obserwuję) – wtedy miłość się od nas odbija – robimy się miłościoszczelni. Dlaczego? Moim zdaniem naruszone zostały w nas: zaufanie, poczucie akceptacji i życzliwości otrzymywane z zewnątrz (od partnerów/partnerek) – to reakcja obronna. Nie wiem jak Ty, ale ja lubię wyjaśniać sprawy z byłymi do końca – nawet po latach – to uwalnia a w efekcie otwiera mnie. W sumie wszyscy popełniamy błędy - mi przeszkadzają urazy jeśli je do kogoś żywię – staram się ich pozbywać, bo to zbędny balast. Muszę Cię zmartwić, zakochasz się jeszcze. U mnie słońce .
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:32, 20 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
z byłymi sprawy mam wyjaśnione do końca.
A co do zakochania... na razie, przez ten rok zauroczyłam się 3 razy bez wzajemności i ze 3 razy ktoś zauroczył się we mnie... Więc można rzec, że miłość, owszem, pojawia isę w moim życiu, ale mnie mija.
A u mnie dzisiaj burzowo, deszczowo i pochmurno.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|