|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:37, 04 Wrz 2011 Temat postu: Wewnetrzne rozdarcie |
|
|
Witajcie.
Zupelnie nowa tu jestem mam nadzieje, ze sie forumowo zaprzyjaznimy.
No coz, jestem troche oniesmielona. Bo pierwszy raz nazywam moje uczucia poliamoria, ale moze mnie tez zaraz skorygujecie, moze to wcale nie jest tak. Poniewaz nie jestem zdeklarowana "poliamorka" (nie znam nawet odpowiedniego wyrazenia!). Raczej wpadlam w taki poliamoryczny (nie do konca, zaraz do tego dotre) zwiazek, bez planowania tego wszystkiego. Jak mozna planowac cos, jesli nawet nie zna sie na to okreslenia
Jednego jestem jednak pewna: moja postawa, bez nazywania jej po imieniu, raczej jest i byla poliamoryczna. Bylam taka ot zwyczajnie nieswiadomie i przy niektorych okazjach zbieralam za to uwagi z szerokiego grona spoleczenstwa. A to, ze jestem naiwna, ze pozwalam swojemu partnerowi na zwiazek z innymi kobietami. Albo i oczywiscie to, jaka jestem podla, bo niewierna w jednym zwiazku. Zbiera sie za to, zbiera...
No i jeszcze ten punkt, do ktorego zamierzalam jeszcze dotrzec: moj zwiazek nie jest ideologicznie poliamoryczny. Prosze mnie nie wykluczac z forum Nauczona reakcjami spoleczenstwa, tudziez znajac wlasnego meza, postanowilam (tak, przemyslalam to sobie) nie mowic mu wprost, ze mam kochanka. Zle sie z tym czuje, ale nie chce zlamac jego dumy, jego meskosci, jego poczucia wartosci... nie chce tego ryzykowac za nic, bo go kocham.
Ostatnio zmieniony przez drzazga dnia Nie 1:41, 04 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:39, 08 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie widzę podstaw do wykluczania Cię z forum poli (tym bardziej, że to nie zależy ode mnie) - przecież to forum, zatem miejsce do wyrażania swoich opinii, prowadzenia dyskusji, dzielenia się swoimi przemyśleniami...
Z tego co zrozumiałem Twoja sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda następująco:
- Ty przyzwoliłaś mężowi na inne relacje i on z tego przyzwolenia korzysta
- Mąż takiego przyzwolenia w stosunku do Cibie nie wyraził - wg niego ma być Twoim jedynym partnerem w tym jedynym partnerem seksualnym.
Czy dobrze zrozumiałem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:59, 23 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Hej Bruno, sytuacja wyglada nieco inaczej.
Zaczne jednak od tego, ze samo pojecie poliamorii, a co dopiero taki styl zycia (czy postawa zyciowa) sa mi kompletnie nowe. To znaczy w odniesieniu do wlasnej osoby. Owszem slyszy sie historie o wielozenstwie, ale badzmy szczerzy, sa one nacechowane wybitnie negatywnie, przykladow nie musze wymieniac. A wielozenstwo, to nawet nie to samo, co poliamoria.
Jedna rzecz, to bycie z wiecej niz jedna osoba w zwiazku, co jest spolecznie (w tzw. zachodniej kulturze) nieakceptowane. Czyli takie osoby sa z gruntu zle. Druga sprawa, to nieukrywanie tych zwiazkow i otwarte mowienie o nich. To juz chyba szczyt impertynencji. Takie mysli obijaja mi sie w glowie odnosnie tego, jak "szeroki krag spoleczenstwa" prawdopodobnie reaguje na poliamorie.
Takze tego "stylu zycia" u mnie oficjalnie nie bylo. Moje zycie prywatne toczylo sie swoim tokiem, intuicyjnie. Jednak kiedy podsumowalam, doliczylam sie 12 lat z moim stalym partnerem i obecnie mezem oraz 8 lat z moim ... hmm drugim partnerem. Wyszlo na to, ze nie chce nic zmieniac w tej konstelacji i zaczelam szukac w necie ludzi, ktorzy podobnie mysla jak ja. No i trafilam na to forum, zalogowalam sie i jestem.
Caly czas "przerabiam" natomiast ten moj na razie internetowy outing.
Gdzies tu przeczytalam, ze sa tacy, ktorzy od poczatku mowia, ze sa zainteresowani zwiazkiem poliamorycznym, kiedy kogos spotykaja.
Ja tego nigdy nie zakladalam, to sie stalo. Kocham dwoch mezczyzn. Nie szukalam sobie z zalozenia drugiego partnera, bo nigdy przedtem nie myslalam, ze jest to mozliwe, potrzebne, normalne. Konsekwencja tego stanu bylo zastanowienie sie, czy musze zyc zgodnie z tym, co ogol spoleczenstwa uwaza za regule i stwierdzilam, ze mam spoleczna opinie gdzies gleboko.
Moje otoczenie zreszta nie musi wiele o mnie wiedziec.
Natomiast zdanie i uczucia moich mezczyzn nie sa mi obojetne.
Moj maz nie ma nikogo poza mna. Kocha mnie i ceni mnie. I nie zamierza zmieniac naszego ukladu. Nie wie wiele o moim drugim zwiazku, ale domysla sie. W tym sensie go zdradzam, ale jest to okrutne slowo. A przeciez nie jest tak, ze go lekcewaze. Pozostaje jeszcze sprawa ujawnienia sie przed nim. Jak pisalam jednak, samo okreslenie poliamorii jest dla mnie jak supernova. Dlatego ujawnienie sie jako "poliamorki" jest taka sama supernova dla mnie i najpierw chyba musze sama sie z tym oswoic.
Moj drugi partner byl na poczatku kochankiem. Zostalismy ze soba na lata i nasze uczucia sie bardzo poglebily. Nasze uklady byly od poczatku jasne. To znaczy, on wiedzial, ze jestem w stalym zwiazku, a ja wiedzialam, kiedy byl z kims jeszcze poza mna.
Poza tym namawialam go, aby znalazl sobie zone, bo zwyczajnie widzialam, ze kogos takiego potrzebuje. O sobie wiedzialam, ze czasowo nie jestem w stanie dam mu tyle, ile partnerka, ktora z nim mieszka. Obecnie ma zone, ale z nia nie mieszka. Ironio losu.
Chce byc ze mna, mowi: zostan, wprowadz sie.
Ale to nie tak. Ja tak nie zrobie. Nie opuszcze meza. To moze dziwacznie brzmi, ale nie bede burzyla dobrego malzenstwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 8:34, 24 Wrz 2011 Temat postu: hej |
|
|
Witaj Drzazga
Przychodzi mi do głowy taka myśl (to jedynie moje zdanie - zaznaczam):
- Ciebie samą mogę określić jako osobę poliamoryczną - kochasz w tym samym czasie więcej niż jedną osobę
- co do związku - myślę, że sytuacja jaką opisujesz spotka się z różnymi ocenami - nawet nie co do etyki a tego czym jest. Część ludzi uzna to jako długotrwały romans (bo co prawda mąż się domyśla, ale jest też i tak, że Ty domyślasz się tego, czego on się w tej sprawie domyśla).
Nie wiem czy macie związek otwarty (z mężem) - czyli, że daliście sobie przyzwolenie na inne relacje z zastrzeżeniem, że nie chcecie o tym wiedzieć? Jeśli tak - to mieści się to w moim (zaznaczam w moim) szeroko rozumianym byciu w związku poliamorycznym. Ponieważ dzieje się to na podstawie - świadomej i dobrowolnej decyzji partnerów. Jeśli nie - nie określiłbym raczej tego jako związku "poli" (mimo, że taki jest w zasadzie z drugim partnerem, ale jest jeszcze mąż i żona drugiego partnera - a rozpatruję to łącznie).
- to czy dobrze Ty i Twoi partnerzy (i ich partnerki - nie zapominajmy też o nich) czujecie się w takiej relacji - jest moim zdaniem istotniejsze, niż to jak będzie on w oczach innych ludzi zakwalifikowany (zaszufladkowany), nazywany. Nie jestem zwolennikiem układania swojego życia w taki sposób, by mieścić się w ramach jakieś definicji.
- "Pozostaje jeszcze sprawa ujawnienia sie przed nim." - dobrze się nad tym zastanów, wielokrotnie i bardzo dobrze - to niezwykle trudne i nie pozostanie bez konsekwencji a mogą być bardzo różne.
- Jedno co jest dla mnie pewne nie jest to wszystko łatwe i oprócz tego, że kochamy, mamy też rozum z którego używania nic nas nie zwalnia.
Przepraszam, że krótko odpisuję - może później uda mi się wyczerpująco - jeśli to co napisałem uznasz za nie wystarczające, jeśli nie odniosłem się do najważniejszych spraw.
W uzupełnieniu: jest jeszcze jedna istotna sprawa - umiejętność zawierania kompromisów - takich, które działają - nie są wieczne, bo się zmieniamy i okoliczności przy okazji, ale działających (kompromisów - respektowanych przez osoby, które je zawierają) w czasie kiedy obowiązują.
/i jeszcze/
Polecam jeszcze dwa dobre (moim zdaniem) teksty pośrednio związane z tematem, może w jakiś sposób będą natchnieniem:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Życzę pomyślnego rozwoju spraw
Pozdrawiam serdecznie
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Nie 9:21, 25 Wrz 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:58, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Dzieki Bruno za odniesienie sie do tego, co napisalam. Wiadomo, ze z kazdym nie mozna sobie tak pogawedzic, a u mnie zbieralo sie latami.
Zle mi z tym, ze moj maz nie wie. Zle mi, bo musze go oszukiwac, a to za kazdym razem boli. Za kazdym razem mam wyrzuty sumienia i wiem jednoczesnie, ze inaczej byc nie moze. Nie zrezygnuje z mojego drugiego mezczyzny. Jesli by sie tak stalo, zniszczylabym swoje malzenstwo czyli i jego i siebie. Ze zgryzoty.
Nie prowadzimy otwartego zwiazku. Jak juz pisalam, maz nie rozglada sie za innymi partnerkami, nie ma takich potrzeb.
I tak, jak piszesz, wstrzymuje sie z wyznaniem przed nim o moim drugim zwiazku. Rozumiesz, to takie stwarzanie pozorow, ze nikogo innego nie mam. Nie powiem wtedy otwarcie, ze ide do N. bo potrafie sobie wyobrazic, ze on od razu bedzie mial przed oczami jakies dzikie sceny lozkowe, ktore popelniam nie z nim, a z kims zupelnie mu obcym. Przeciez mezczyzni tak mysla, czy nie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:30, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie mam zamiaru Cię oceniać - rozmawiamy, wymieniamy poglądy. Masz swoje odczucia i przemyślenia i to one są moim zdaniem istotniejsze w tej sprawie niż to co ja sądzę na ten temat. Rozumiem Twoje pobudki.
"Przeciez mezczyzni tak mysla, czy nie?" Moim zdaniem i kobiety i mężczyźni mogą tak myśleć - jednak nie wszyscy i nie wszystkie, różny też może być "ładunek emocjonalny" związany z takim myśleniem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:44, 02 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Witaj Bruno.
Ostatnio doszlo do bezposredniego spotkania moich dwoch mezczyzn. Przypadkowo
Stalismy z N. przy moim samochodzie, bo jak mowi kolezanka, kupilam go jak skarpetki w supermarkecie (na slowo, ze jezdzi ) Niewazne, samochod jezdzi faktycznie, ale nie bede sie dalej w ten temat zaglebiac...
No i moj maz przyszedl z pracy nieoczekiwanie wczesniej. Wszyscy w trojke pozostalismy na zewnatrz spokojni i uprzejmi, oni podali sobie rece na przywitanie, powtorzylam ich imiona. Juz kiedys ich sobie przeciez przedstawialam. Ale wewnetrznie w kazdym z nas poszlo w gore.
Po wszystkim odczulam ulge. Zdziwiona tym faktem.
Oni dwoje sa fantastyczni i bardzo mili. Ten jeden byl totalnie zly po wszystkim (moj maz) temu drugiemu tez najwidoczniej ulzylo.
Pewnie, ze musialam sie postarac zalagodzic sytuacje, jak juz pare razy. Ale nie klamstwami, nie.
Wszedl moj maz, patrzy w monitor, zapomnialam, co chcialam dalej napisac.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 2:49, 03 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
"Wszedl moj maz, patrzy w monitor, zapomnialam, co chcialam dalej napisac."
OK, zaczekam i odpiszę (odniosę się do tego).
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:12, 03 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
No wlasnie Bruno.
Juz sobie przypomnialam, zwariowany pomysl: zebysmy wszyscy razem mieszkali i stworzyli zwyczajnie wieksza rodzine. W czworke! uff... wiem, ze to jest zwariowany pomysl, i do tego nielatwy do przeprowadzenia. I w ogole nie mam pojecia, co dokladnie jest z tym zwiazane...
Ale tak sobie to wyobrazilam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:42, 03 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Rozumiem - dlaczego zwariowany(?) - pomysł jest OK.
Masz rację to niezwykle trudne!
Mieszkasz w Niemczech - nie znam tamtejszej społeczności poli a z dużym prawdopodobieństwem jest prężniejsza i starsza od naszej:
[link widoczny dla zalogowanych]
myślę, że dobrze byłoby nawiązać z nimi kontakt i od nich otrzymać pomoc i poradę. Czy Twoi partnerzy są niemieckojęzyczni?
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:50, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Sa niemieckojezyczni, ale nie sa Niemcami, tak jak i ja nie jestem.
Zeby bylo pikantniej, oboje pochodza z (zupelnie sobie odmiennych) krajow muzulmanskich. Wiec to jakby odwrocenie rol
Sama sobie nie wierze, co ja wyrabiam...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:07, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Tak, istotnie - kulturowo to faktycznie rewolucja - cóż w tej części świata mamy w końcu równość płci
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:14, 08 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Teoretycznie tak, teoretycznie... czasem jednak ta "rownosc" moze byc osiagnieta tylko po zastosowaniu sie do meskich sposobow dzialania, ale to moje inne doswiadczenia - zawodowe.
Mysle, ze co do tej rewolucji w kregach muzulmanskich to ewentualnie mozna tak zakladac - znowu teoretycznie. W praktyce okazalo sie, ze sam sposob myslenia juz wprowadza poliamorie, meska. Ale skoro mezczyzna moze miec wiele kobiet, to odwrotnie tez moze byc mozliwe. No i u mnie (w tym jednym przypadku, bo mezowi nie powiedzialam jeszcze nic jednoznacznego) funkcjonuje!
Wiesz, to chyba raczej u mnie, wychowanej po katolicku, jest wiekszy konflikt, prosto to ujmujac: nie miesci mi sie w glowie. Nadal. Przeciez jeszcze miesiac temu nie zdawalam sobie sprawy z tego, ze mozna taki zwiazek jawnie i za przyzwoleniem partnerow prowadzic.
Bruno, dzieki za linki, ktore wczesniej tu zamiesciles. Wszysko bardzo interesujace, a sama bym chyba na to nie wpadla (na te artykuly i wywiady). W ogole milo mi sie z Toba gawedzi.
Ostatnio zmieniony przez drzazga dnia Sob 8:18, 08 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 9:20, 09 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Skłaniam się raczej ku temu, że nie ma obiektywnie "męskich" i "kobiecych" sposobów działania, to raczej wynik "tresury" jaką przechodzimy w życiu - to jak jesteśmy kształtowani przez społeczeństwo. Trudno zmienić te "nawyki", tym bardziej, że "dowiązały się" one (często) do poczucia własnej tożsamości i (poczucia) wartości - np. "jestem mężczyzną a mężczyźni zachowują się w taki sposób - jeśli się tak nie zachowuję to nie jestem mężczyzną". A powiedz facetowi (jakiejś ich części - raczej niemałej) - "wiesz, ale mężczyzną to Ty nie jesteś" albo "jesteś taki niemęski" - najczęściej to dla niego jedna z najgorszych obelg i myśl "skoro nie jestem mężczyzną to mnie nie ma" (to jak uśmiercenie). Może dlatego (niektórzy) tak walczą o męskość (by była ona ich udziałem - by byli tak postrzegani. Bo jeśli są postrzegani tak przez innych to się tak czują - "zasilanie zewnętrzne"), jak o życie w skrajnych przypadkach na śmierć i życie. Taka postawa to również znakomite źródło do manipulacji nimi - "kto daje im to poczucie - jesteś taki męski - ten często rządzi - choć zazwyczaj niewprost".
Czy z kobietami jest podobnie? Z moich rozmów wynika, że z częścią bardzo podobnie.
Dziękuję Ci za ciepłe słowa - to miłe.
Jeśli trafię na dobry (moim zdaniem) tekst będę się tym dzielił. To nie są łatwe tematy - myślę, że pisząc na tym forum jesteśmy sobie w stanie choć odrobinę wzajemnie pomóc - "co dwie (trzy...) głowy to nie jedna" .
Nie zachęcam nikogo do poliamoryzmu, jeśli tego nie czuje - to wymaga więcej (takie są moje obserwacje, doświadczenia) pracy, rozmów, trudu, pomysłowości, czasu, pieniędzy... niż związek z jednym partnerem/partnerką.
Miłego Dnia
Pozdrawiam serdecznie
P.S.
Sposoby działania - ciekawszy jest podział na np. skuteczne i nieskuteczne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
drzazga
Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Niemcy polnocne Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:48, 09 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Oczywiscie, obiektywnie nie mozna stwierdzic, ze cos jest typowo kobiece, a cos innego nie. I masz racje, ze spoleczenstwo nas bardzo formuje. I to nie tylko o to chodzi, co przystoi mezczyznom, co kobietom, poniewaz ideal zycia tylko we dwojke jest rowniez produktem spolecznym.
Na szczescie zmienia sie to z czasem. Kiedy bylam dzieckiem, gotowaly tylko kobiety. A teraz uwielbiam, kiedy dla mnie ktos gotuje (to mi jest akurat obojetne, kucharz czy kucharka).
Czasem tylko obserwuje, jak rozne sa te schematy w roznych spoleczenstwach.
W kazdym razie - wracam do mojego super pomyslu i do moich kulturowo na wielozenstwo zaprogramowanych mezczyzn
Jakze sie mylilam
hehehe, no to nie zamieszkamy razem, taka odpowiedz dostalam, po mojej super propozycji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|