Forum www.poliamoria.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wewnetrzne rozdarcie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.poliamoria.fora.pl Strona Główna -> Pytania i porady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:33, 18 Kwi 2012    Temat postu:

W tym sek, ze sama nie wiem... Caly czas meczy mnie to, ze oni dwoje sa "mono", ze musze poddac sie z koncepcja poli. To bylo dla mnie TO rozwiazanie, a teraz moj swiat sie obalil. Nie przekonam nikogo na sile.

Ciagle i ciagle mam przed oczami typowa sytuacje, kiedy ma sie oficjalnego partnera (partnerke) w malzenstwie i "nielegalnie " kogos "na boku". To wedlug mnie bzdura. Raz, ze trzeba wybierac, kto "lepszy" (jesli sie kocha dwoch, to w tych kryteriach sie wybiera!), a dwa, ze kogos mocno zranie, jesli go odrzuce. Kogos, kogo kocham.

Moj rozsadek tez tu walczy z uczuciami. Rozsadek mnie hamuje. Inaczej chyba narobilabym sobie niezlego balaganu.

Nie mam priorytetu. Oboje sa priorytetowi. Dla mnie.
Ale stawiaja wymagania wylacznosci. Sek w tym, ze jesli bede utrzymywac ten stan w zawieszeniu, moze sie stac tak, ze strace obu. Poniewaz jak na razie zmuszona jestem ukrywac swoje uczucia i klamac przed mezem. A on to z latwoscia rozpoznaje. I jeszcze widzi moje wyrzuty sumienia.
Moj kochanek ma ultimatum: zdecyduj sie na jednego.

Czasem mysle, ze byc moze powinnam sie rozstac z obojgiem. I zostac przez jakis czas sama. I przeczy to mojemu dazeniu do urodzenia dziecka. Swiat uczuc jest totalnie chaotyczny.

PS. Twoimi pytaniami troche mi porzadkujesz ten moj swiat uczuc.
Odnosnie twojego pierwszego zdania: moznaby pozostac w zawieszeniu, tak jak do tej pory. Jednak moj kochanek nalega, abym sie zdecydowala.
Wlasciwie to nie wierzy, ze opuszcze meza dla niego i dlatego chce ze mna skonczyc. Mysle, ze nie wierzy mi, kiedy mowie, ze go kocham, skoro nie rozstaje sie z mezem.


Ostatnio zmieniony przez drzazga dnia Śro 18:58, 18 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:55, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Z tego co czytam, nie ma tu opcji komromisu, konsensusu. A dlaczego nie zawalczyć o siebie samą? Co jest ważne związ(ki)ek, jeden partner, drugi partner, Ty sama.. Bo jakbyś się zachowała nie będąc mężatką, gdyby stawiano Ci takie ultimatum: "albo ja albo on". Czy któryś z tych mężczyzn, gdybyś była wolna związałby się z Tobą trwale wiedząc, że jesteś poliamorką?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:36, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Dużo pytań rodzi to co piszesz. Czy mamy prawo się zmieniać? Czy kocha się osobę, czy wyłączność na nią? Czy kocha się własną wolność, czy czyjeś zadowolenie? Czy zrezygnować z własnych potrzeb i w imię czego? Moim zdaniem warto szczerze pogadać z samą sobą. Bo jeśli znaleźć można dobre rozwiązanie to przede wszystkim właśnie w sobie. Można z kimś się rozstać, ale od siebie się raczej nie ucieknie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:03, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Wiesz Bruno, nie przypuszczam, ze pozostawilabym chociazby jedno z tych pytan bez jednoznacznej odpowiedzi. Jestem juz od samego poczatku (od kiedy sie w takich kategoriach mysli) osoba kochajaca wolnosc. Zdecydowanie wiem, czego chce i potrzebuje i staram sie to otrzymac. Jednak nauczylam sie, ze palic za soba mosty przychodzi latwo, natomiast budowac wszystko od nowa - trwa dlugo, jest ciezko i nie ma gwarancji, czy sie wszystko nie powtorzy. Nauczylam sie, ze chce utrzymac to, co juz mam, bo jest to tego warte. I dlatego, ze jest piekne.

Czytajac, co mi napisales spontanicznie wpadla mi tylko jedna odpowiedz: kocham go bardziej niz on mnie (mojego kochanka). Albo moze jest to sprawa kulturowa, ze on stawia warunki. (Wiem, ze ma do tego prawo, wiem, to nie sa wygorowane warunki). W kazdym razie ja w odpowiedzi nie rezygnuje wlasnie ze swojej wolnosci. Konczy sie to dluga dyskusja bez pointy. I tak w kolko.

Pytales, czy gdybym nie byla mezatka, zdecydowalabym sie na ktoregos z nich. Przeciez juz w tej sytuacji bylam. I bylam z dwojgiem. Powiedzialam M. (nazwijmy tak mojego drugiego partnera), ze waham sie, czy wyjsc za maz za mojego obecnego. Jego reakcja byla otwartosc: zrob jak uwazasz, jesli chcesz, mozesz dla swietego spokoju wprowadzic sie do mnie i zdecydowac. Ale taka reakcja to za malo, poniewaz byl to dla mnie moment na decyzje pomiedzy jednym, a tym drugim. Nadal mysle, ze jesli na kazda zyciowa sytuacje otrzymalabym taka obojetna odpowiedz (rob jak uwazasz), to nie chce takiego partnerstwa.

Kiedy natomiast powiedzialam mojemu obecnemu mezowi, ze sie waham, otrzymalam bardzo uczuciowa i mocna reakcje. To byl dla nas bardzo glosny dzien. Chyba wszyscy sasiedzi nas slyszeli. Nasza dyskusje. I przekonal mnie. Przespalam sie z tym, wyszlam i przemyslalam to. I powiedzialam "tak". I nie chce go na ten moment opuscic.
I nieustannie tesknie za M.

Wiesz, jak by wygladal wariant, gdybym opuscila meza?
Wtedy pewnie nie bylabym z M. Za duzo rzeczy, ktore nas dziela: przede wszystkim swiatopoglad. To jest chyba przynajmniej z 50% powodow. Jego sposob zycia (nastepnych 25%), odzywiania sie, jego nalog, jego tradycyjno-pokrecone myslenie o kobietach (bardzo pokrecone, czasem nie jestem pewna, na czym stoje, czesto musze protestowac w sytuacjach totalnie jasnych dla Europejczyka), jego znajomi i moi znajomi. Mimo tych wszystkich argumentow na nie, kocham go. Jak juz pisalam, tylko rozsadek powstrzymuje mnie od popelnienia glupstwa.

PS. Rozmowa z Toba bardzo mi pomaga. To jest o wiele razy lepsze niz krecenie sie w kolko w rozmowie z soba.


Ostatnio zmieniony przez drzazga dnia Czw 13:18, 19 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:04, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Nie znam dokładnie Twojej sytuacji, jednak z tego co czytam. (Na początku zaznaczam, że nie chcę Cię obrazić, a napisać szczerze bez owijania w bawełnę) Zaczynasz płacić cenę za "nie palenie mostów", zapewne wiele jesteś jeszcze w stanie wytrzymać, znieść, ale w pewnym momencie może zabraknąć Ci sił.
Odnoszę też wrażenie, że zabrakło Ci kiedyś od M. deklaracji - "bądź ze mną i bądź pewna, że zawsze przy Tobie będę, cokolwiek nie postanowisz". "Rób jak uważasz" - może być różnie powiedziane i różnie rozumiane. Może być uszanowaniem Twojej decyzji nie skutkującym rozstaniem a może być też informacją "w sumie nie do końca jestem pewien, kim chcę byś dla mnie była, dlatego nie patrz na mnie, wybierz sama" itd... Taka deklaracja ("bądź ze mną") ze strony M. pojawiła się kiedy byłaś już mężatką.
To co piszesz o M. - wygląda jak fascynacja, czymś co stoi w sprzeczności z Twoimi wartościami - choćby stosunek do kobiet, niedelikatność (na co mam wrażenie dajesz mu momentami swoje przyzwolenie). mam też niejasne skojarzenia z żoną alkoholika - toksyczny, ale cierpi i przy nim trwa (przepraszam, ale to jakoś nieodparcie mi się tu nasuwa). To jak podświadomy skrypt "czułego barbarzyńcy" - coś co pociąga i budzi grozę. Praktycznie piszesz to wprost (świadomie), że związanie się z M. to "pewne kłopoty". Nie chcę podważać Twojej miłości do M. (nie czuję się do tego uprawniony), jednak zastanowiłbym się co tak naprawdę za nią stoi (tak bardzo głęboko w Tobie).
Popatrz też na to, że obecna sytuacje jest i po części Twoim wyborem.

Czy odpowiadałaby Ci taka sytuacja, że jesteś wolna, ale to Ty ustalasz zasady? np. "Jesteśmy wolni, możemy, ale nie musimy być ze sobą. Jeśli kochany chcesz być ze mną, to: i tu sama wymieniasz...". Mam wrażenie, że w dużej mierze scedowałaś decyzyjność za "ciąg dalszy" na swoich mężczyzn, a oni nie odgadują Twoich intencji i nie wychodzą im na przeciw (może to też narzut kulturowy - jesteś kobietą - i dla nich może brzmieć to pięknie, ale niekoniecznie dumnie), pomijam już to, że nie są tym prawdopodobnie zainteresowani. Może niezbędna jest tu szczypta feminizmu.

P.S.
Przenoszę się na nowe forum [link widoczny dla zalogowanych] rzadziej będę tu już bywał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:58, 20 Kwi 2012    Temat postu:

To bardzo dobry pomysl, Bruno, ja tez sie przeniose.
Jesli nadal masz ochote mnie analizowac Shocked , zapraszam na moj nowy watek Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:32, 20 Kwi 2012    Temat postu:

za raz tam analizować Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerry



Dołączył: 31 Gru 2017
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:21, 15 Sty 2018    Temat postu:

Dlaczego nie wymieniacie już poglądów????
Sad
Ps. Ciekaw jestem co u Was się dzieje po tylu latach od tej rozmowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.poliamoria.fora.pl Strona Główna -> Pytania i porady Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin