|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:22, 04 Sie 2016 Temat postu: Czy jestem poliamorystą? |
|
|
Nie wiem. Wiem jednak że kiedyś się dowiem, dlatego tu jestem.
Witam wszystkich serdecznie!
Mam 26 lat i mieszkam w zachodniej Polsce. Podobnie jak większość z Was zauważyłem zdolność do pogodzenia ze sobą myśli o kilku bliskich osobach, bez poczucia zazdrości. Uczucie zazdrości jest mi w pewnym sensie obce. Wydaję mi się bardzo irracjonalne. Poliamoryzm jawi mi się wyjście jako wyjście na wyższy poziom duchowy i emocjonalny. Nie wiem, czy jestem do tego tylko predysponowany, czy coś więcej jest na rzeczy. Mam nadzieję że z Waszą pomocą znajdę odpowiedź.
Nigdy nie byłem w poliamorycznej relacji. Interesuję mnie, jak osoby w takich związkach organizują życie codziennie, dzielenie się obowiązkami, co czują mogąc po powrocie z pracy przytulić się do więcej niź jednej osoby. Fascynuje mnie kwestia szacunku, wsparcia i zaufania. Nie pisze tutaj specjalnie o milosci, bo jest to pojecie bardzo wzgledne. Nie ukrywam, że rowniez kwestie seksualne w tym układzie są ciekawe, jednak nie jest to moje nadrzędne zainteresowanie. Chociaz nie wiem czy jestem poliamorysta, to wiem tyle ze ne jestem swingersem.
Jestem heteresoleksualny, jednak mysle ze moglbym stworzyc "uklad" z innym facetem z ktorym laczylaby mnie przyjazn. Przynajmniej tak mi sie teraz wydaje. Nie nastawiam się na to, że na tym forum wejdę związek tego typu. Bede zachwycony jesli bede mial kiedys mozliwosc z Wami porozmawiac. Wierze ze poliamoryzm jest stary jak swiat, jednak po drodze zagubilismy pewien sens wspolnoty.
Samo znalezienie tego forum jest sukcesem. Mam nadzieje, ze dobrze trafiłem
Pituh
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:19, 05 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Cześć Pituh i dobry wieczór wszystkim użytkownikom,
To mój pierwszy post, a na forum zarejestrowałam się przeczytawszy tylko i wyłącznie powyższe powitanie. Od trzech lat jestem w związku z mężczyzną i uważam, że decyzja o otwarciu naszej relacji była jedną z najlepszych na jakie wpadliśmy w życiu.
Niemniej jednak trudno pozbyć się wrażenia, że jesteśmy w pewnym sensie mniejszością seksualną. Czasem wydaje mi się, że w Polsce w ogóle nikt nie żyje w ten sposób. W moim środowisku próba nawiązania bliższego kontaktu z drugą osobą przeważnie kończy się zdradą jego/jej partnera. Czyli sprawdza się powiedzenie: "większość związków jest otwartych, tylko jeden z partnerów o tym nie wie". Ja tak nie chcę, bo otwarte związki mogą dobrze funkcjonować tylko gdy opierają się na szacunku i świadomych decyzjach wszystkich stron relacji.
Twój post, Pituh, i oczywiście samo istnienie tego forum, tchnęły we mnie nadzieję, że nie żyję na aż takiej pustyni.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam i cieszę się, że Was znalazłam.
PS: Państwo Administratorzy wybaczą - chyba powinnam stworzyć nowy wątek zanim zaczęłam te wynurzenia - ale odwykłam od architektury forów internetowych ostatnimi czasy i tak jakoś spontanicznie się podpisałam pod Pituhem. Już może niech zostanie.
Ostatnio zmieniony przez Manu dnia Nie 19:46, 07 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:16, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Witaj Manu
Nie powiedziałbym że to jest mniejszość seksualna, takie określenie ma cechy stygmatyzowania i odrzuconia. Jesteśmy normalni, nie ma co tworzyć mentalności ofiar
W tym kraju takich osób jest o wiele więcej, myślą o tym, ale taka myśl nie przebija się dalej niż przez podświadomość.
Napisałaś że stworzyłaś z partnerem związek otwarty. Żyjecie z kimś w mieszkaniu? Czy tylko seks? Może to więcej osób? Jestem ciekawy jak to wygląda.
Pozdrawiam Cię
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:31, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Dla mnie "mniejszość seksualna" to nie jest pejoratywne określenie. Wręcz przeciwnie, czuję się może nawet trochę jak elita - to, co napisałeś, nieco wyższy poziom duchowy i emocjonalny. Po prostu jesteśmy w mniejszości. Z definicji obowiązującą normą jest heteroseksualny związek monogamiczny na całe życie jako jedyny tożsamy z "prawdziwą miłością". I czasem mnie to męczy, bo dookoła widzę atrakcyjnych ludzi, ale wszyscy przeszli monogamiczne pranie mózgu, więc... nie pogadasz, jeśli wiesz co mam na myśli.
Odnośnie mojego przypadku, to mieszkamy razem tylko we dwoje, natomiast na dość wczesnym etapie relacji zgadaliśmy się odnośnie tego, że nie jesteśmy jakimiś fanatykami wyłączności i choć jest nam razem wspaniale i niczego nam nie brakuje, to dopuszczamy myśl, że każde z nas będzie wchodzić w inne relacje. Po prostu. Mój partner ma za sobą wieloletnie monogamiczne małżeństwo w którym zawsze czuł, że nie jest zazdrosny, więc całe życie myślał, że coś z nim nie tak. (!)
Nie powiem, żeby masowo przydarzały nam się okazje do wprowadzania naszych ustaleń w życie (moi partnerzy jakoś przypadkiem nigdy nie są z Polski, więc choć utrzymuję z nimi pełne ciepła i przyjaźni relacje korespondencyjne, to samo spędzanie nocy poza domem jest raczej wyjątkiem niż regułą), ale kilkakrotnie już sprawdziliśmy jak się z tym czujemy i wychodzi na to, że to naprawdę działa.
Pytasz o mieszkanie w trójkącie lub w większej grupie - to nie jest mój case, choć nie raz bawiłam się myślą, żeby do naszej przestrzeni "wciągnąć", choćby tymczasowo, byłą żonę mojego partnera, samą, lub z jej nową 'połówką' - oni w pewnym sensie nadal się kochają, a ja też mam do niej wiele ciepłych uczuć. Ale to póki co tylko zabawy wyobraźnią, nikt z nas do tego nie dąży.
Serdecznie Cię pozdrawiam i proszę dawaj znać o swoich przemyśleniach - mam wrażenie, że z Twoim poziomem samoświadomości możesz odwalić kawał imponującej roboty dla siebie i innych!
Manu
PS: nie istnieje coś takiego jak "tylko seks"
Ostatnio zmieniony przez Manu dnia Sob 21:35, 06 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 16:19, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Dzieki za odpowiedz!
Zeby byla jasnosc, ja sam nie mam problemu z pojeciem mniejszosci seksualnej, skomentowalem tylko wydzwiek spoleczny. Rozumiesz, wyprane mózgi . Niemniej jednak szanuje monogamie, chociaz bardzo ciezko powiedziec na ile to jest swiadomy wybor tych ludzi.
W pojeciu "tylko seks" znowu klania sie pralnia mozgow. Sam teraz widze, jakie to jest glupie pojecie. Seks to nie planosc karta zblizeniowa, zawsze dajesz z siebie emocje. Badzo mnie irytuje powszechne przekonanie, ze to tylko kobieta daje, facet moze tylko brac. Zrobiono z nas prymitywow ktorych jedynym celem jest penetracja, przez co spada zaufanie o brzydszej plci w ogole, a co za tym idzie - szanse na wiele cudownych uniesien. Ja nawet w tancu dziele sie emocjami, nie wspominajac o seksie. Zreszta co tu sie dziwic. Po kazdym dluzszym "spacerze" z nowo poznana dziewczyna zaden z moich znajomych nie pyta się, co czulem, czy co mysle o nowej kolezance. Jedynie "poruchałeś?". Cytujac klasyka, szkoda strzepic ryja.
Po "otwarciu" waszego zwiazku Ty pierwsza skorzystalas z otwarcia czy Twoj facet?. Moze naraz? Co wtedy czułas?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:56, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Powyższa wiadomosc jest moja, zapomnialem sie zalogowac
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:28, 06 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Hahaha, "seks to nie płatność kartą zbliżeniową" - doskonałe, pożyczam!
Mój partner jako pierwszy miał seks poza naszym związkiem, ale ja o tym nie wiedziałam, a przede wszystkim jeszcze wtedy nie byliśmy dogadani, więc zgodnie z obowiązującą ideologią myslał, że mnie zdradza i ciężko to odchorował: przeżywał wyrzuty sumienia, myślał o jakichś środkach na obniżenie libido, a nawet w sekrecie zapisał się na terapię do psychologa. (Takie tam, typowe efekty wieloletniego wtłaczania do mózgu, że seks to zło).
Na szczęście po jakimś czasie przypadkiem odkryłam to przeszłe zdarzenie i mogliśmy się spokojnie rozmówić. Seks z kimś innym "na legalu" zainaugurowałam ja - byłam zaniepokojona, oboje mieliśmy poczucie, że przechodzimy przez coś delikatnego i baliśmy się, że opadną nas jakieś nieoczekiwane emocje. Zanim cokolwiek, zadzwoniłam, że wrócę późno, albo nawet wcześnie... Zrozumiał co się dzieje i zupełnie szczerze życzył mi miłej nocy. Po dwóch minutach zadzwonił ponownie, z bardzo poważnym pytaniem, czy na pewno nie jest mi przykro, że nie jest zazdrosny. Nazajutrz uważnie obserwowaliśmy "jak się czujemy", ale otóż wyszło na to, że wszytko jest jak zwykle, a może nawet jesteśmy sobie bardziej bliscy. Z dużą satysfakcją stwierdziliśmy wtedy, że najwyraźniej MOŻNA INACZEJ niż nam zawsze wpajano. Od tego czasu żyjemy długo i szczęśliwie.
Na marginesie, wypraszam sobie nazywanie mężczyzn płcią brzydszą! Podział na piękne i brzydkich to XIX-wieczny fantazmat podszyty homofobią, czyli kolejny motyw, którego koniecznie trzeba się oduczyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:09, 07 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Z tego co napisalas wynika, ze dzieki Twojej wyrozumialosci zwiazek przetrwal i ma sie dobrze. Ze swoja eks rowniez rozwazalismy taka relacje. Sama stwierdzila, ze zazdrosc jest glupia.Do zadnej przygody poza nami nie doszlo. Jednak po pewnym czasie stwierdzila ze bardzo mnie kocha i nie potrafi sie mna podzielic. Z czasem stala sie mocno zazdrosna, nasz zwiazek bardzo ja zmienil. Nie obawiasz sie, ze w przyszlosci miedzy wami moze cos takiego sie wydarzyc?
Co do plci brzydkiej jednak cos jest na rzeczy. Zdecydowana wiekszosc ludzi przychylniej patrzy na kochajaca sie pare kobiet niz pare facetow.
Pozdro
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:57, 07 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Pituh napisał: | Z tego co napisalas wynika, ze dzieki Twojej wyrozumialosci zwiazek przetrwal i ma sie dobrze. |
Nie, to nie tak, myślisz tradycyjnymi kategoriami . Nasz związek ma się dobrze od początku, nie przeszedł żadnego kryzysu, a moja reakcja nie miała nic wspólnego z wyrozumiałością. Po prostu nadarzył się pretekst, żeby o tym porozmawiać na wczesnym etapie i okazało się, że oboje chcemy spróbować zbudować relację na innych zasadach niż miało to miejsce w naszych poprzednich związkach. Bo to nie tak, że od urodzenia takie z nas kozaki, myślę, że wiek ma tu też pewne znaczenie - ja od niedawna mam trójkę z przodu, a mój partner czwórkę, i po części dzięki temu, oraz poprzednim doświadczeniom, zaczynamy to widzieć i odczuwać inaczej.
Pozwolę sobie również zaprzeczyć stwierdzeniu, że "zazdrość jest głupia". Zazdrość to emocja, jak każda inna, często bardzo silna, negowanie jej nic nie da. Czasem się pojawia. No i wtedy można zdecydować, czy pozwalamy, żeby nami zawładnęła - jak to zdarzyło się Twojej eks i w konsekwencji było dla Was destrukcyjne -, albo nauczyć się ją w sobie i partnerze rozumieć, radzić sobie z nią i docelowo neutralizować. Bardzo dużo mądrych rzeczy napisano na ten temat w genialnej książce The Ethical Slut którą cytuję poniżej. Gorąco Ci ją polecam.
No ale ostatnim stwierdzeniem mnie zabiłeś. Powiedz, jaki odsetek tej "zdecydowanej większości ludzi" z którymi konsultowałeś na co wolą patrzeć, było kobietami? Uwaga na ślepe kąty!! Kody komunikacji wizualnej od wieków konstruowane są z męskiego punktu widzenia, który jest uznawany za neutralny. Kobiety są oglądane i oceniane. Nawet jeśli jesteś kobietą-odbiorcą przekazu, to uwewnętrzniasz męski punkt widzenia /np. kobieta oglądająca film z Jamesem Bondem identyfikuje się z Bondem, a nie z Monneypenny -to tworzy zresztą niezłą schizę, jak się zaczniesz nad tym zastanawiać, czucia się jak przedmiot i podmiot jednocześnie. Taki prosty przykład: na okładkach typowych czasopism dla mężczyzn jest kto? - kobiety. A na okładkach czasopism dla kobiet? - też kobiety. Pozostawiam do refleksji /.
Tymczasem mężczyźni, a zwłaszcza ich cielesność została sprytnie wygumkowana z reprezentacji wizualnej. W kinie, w sztuce, w mediach. Może trudno Ci będzie w to uwierzyć, ale kobiety przeważnie też są wzrokowcami, też oceniają facetów po wyglądzie i też lubią sobie popatrzeć Ciała obojga płci mogą być w równym stopniu brzydkie, piękne, podniecające, odpychające i jakie tylko chcesz. Tym bardziej, że piękno jest w oczach patrzącego (i patrzącej!).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:48, 07 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
W waszej relacji nazywacie to "pretekstem, zeby porozmawiac na wczesnym etapie", gdyz macie dojrzale podejscie do tematu i nie robicie wielkiej sprawy z rzeczy ktore da sie przedyskutowac. Niemniej dalej uwazam ze taka reakcja wymaga wyobrazni, a przede wszystkim wyrozumialosci wlasnie. Moze i to jest w Twoim odczuciu tradycyjna kategoria rozumowania, ale dalej uwazam ze slowo wyrozumialosc dobrze tu pasuje.
Co do zazdrosci to stwiedzenie mojej bylej, nie moje. Zazdrosc lubie czasem porownywac do bolu. Bol krotkowltrwaly jest naszym przyjacielem. Informuje o nieprawidlowosciach ustroju i zacheca do diagnozy. Mozna wiele wygrac, jesli podobny algorytm zastosujemy wobec zazdrosci.
Kazda kobieta z ktora bylem w zwiazku lub byla w dyskusji na ten temat potwierdzala moja teze. Chociaz Twoja opinia o meskim punkcie widzenia jako neutralnym jest logiczna, to nie jestem w stanie jej w pelni zawierzyc. Trudno mi ocenic, czy wniesienie kobiego ciala na piedestal jest efektem skutecznej samczej polityki, czy naprawde kobiece cialo przez swoja delikatnosc jest szerzej akceptowalne. Trudno wszystkim dookola wmawiac, ze nie wiedza czego chca. Kobiece masy jakos szeroko nie buntuja sie przeciwko obecnemu stanu rzeczy. Niemniej jednak dziekuje za.nowy punkt widzenia!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:04, 07 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Kobiece masy w ogóle się szeroko nie buntują przeciwko niczemu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:06, 07 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
A może już nie mają po co? Co takiego może dzisiaj przeszkadzać na tyle kobietom by wznieść bunt? Mam na myśli nasz krąg kulturowy. Żyjemy w stabilnych czasach bez prześladowań na naszym terytorium.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:12, 08 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Hmm, no w sumie niewiele... Gorsze zarobki, seksizm w mediach, przemoc wobec kobiet (150 rocznie ginie z rąk parnerów w Polsce - to jedna co dwa-trzy dni -), seksizm w myśleniu o seksualności (kobieta się puszcza, mężczyzna- zdobywa), państwowa kontrola reprodukcji (tabletki na receptę, niedostępność aborcji nawet w legalnych przypadkach), zidiocenie przekazu kulturowego dla dziewczynek (różowe laleczki-bierne księżniczki), który ma kontynuację w przekazie dla dorosłych, brak reprezentacji (policz kobiece autonomiczne, nie drugoplanowe, bohaterki filmów, które zmagają się z czymś innym niż znalezienie męża lub macierzyństwo), ogólna gorszość (parkuje jak baba, plotkuje jak baba, nie bądź jak baba, podejmij męską decyzję, miej jaja) co skutkuje uwewnętrznieniem poczucia niższości i pogarsza sytuację zawodową, przez co gorsze zarobki, zależność ekonomiczna, itd...
Prawnie większość seksistowskich barier została zniesiona (hurra! Kobiety zaczęły być przyjmowane na uniwersytety już w XX wieku! A np. w Szwajcarii mogą głosować od 1971!), ale mentalnie daleko nie zaszliśmy w emancypacji, jako społeczeństwo.
Powiedz, czy ludzie masowo buntują się przeciwko monogamii? Nie. A chyba właśnie doszliśmy do wniosku na tym forum, że nie jest "naturalna".
Słyszałeś o wyuczonej bezradności?
Ostatnio zmieniony przez Manu dnia Pon 7:08, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pituh
Dołączył: 04 Sie 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dziki Zachód Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 7:29, 08 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Spodziewałem się takiej odpowiedzi... i dalej uważam że nigdy nie było lepszych czasów dla kobiet. Gorsze zarobki to mocno oklepana klisza. W Polsce mamy jedną z najmniejszą różnic w dochodach według płci w Europie, w branzy medycznej ona nie istnieje. Z seksismem w mysleniu sam aktywnie walcze, jednak nie jest to problem paralizujacy funkcjonowanie. Kwestie aborcji sa kwestia ogolno swiatopogladową, trudno rozwiazac ten problem w jednym komentarzem. W przypadku wielkiej woli dokonania aborcji mozna jej dokonac w krajach sasiednich, nie jest to sytuacja bez wyjscia. Zidiocenie obejmuje wszystkich, nie tylko dziewczynki. Brak reprezentacji? Nie do końca rozumiem ten argument. Sadzisz ze.powinny zostac wprowadzone parytrety ? Zawsze myslalem, ze uwlaczaja one silnym i zaradnym kobietom.
Obecne średnio inteligentna i pracowita kobieta moze dokonac bardzo wiele w tym kraju, jesli tylko chce. Jest wolnosc slowa i otwarte granice. Nie mamy problemow paralizujacych funkcjonowanie kobiet. W porownaniu ze wschodem i poludniem Europy, u nas kobieta cieszy sie szacunkiem. Na ukochanym zachodzie "uchodzcy" dostaja zawiasy, bo zgwalcona kobieta jest darem od Allacha.
Nie bedzie Cie to satysfakcjonowało, ale dalej uważam, że kobiety w Polsce nie mają dużych problemów. Szczególnie w porównaniu do reszty świata.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manu
Dołączył: 05 Sie 2016
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:17, 08 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Ej, Pituh, spokojnie
Nie wzywam do żadnej krwawej krucjaty przeciwko samczej opresji Oczywiście, gdzie indziej mają gorzej. Zapytałeś tylko czy są jakiekolwiek powody do protestów - moim zdaniem są. Moim zdaniem również żaden bunt nie nastąpi, bo nie ma do niego woli. A nie ma jej dlatego, że kobiety uwewnętrzniły poczucie niższości, więc teraz nawet jak mogą, to nie korzystają z możliwości jakie świat im daje. A świat z radością chichocze mówiąc "no i co, możecie, a nie korzystacie? nie jesteście prezydentami, papieżami i nie odbieracie Nobli z fizyki? No to najwyraźniej taka wasza natura!", i upupienie się reprodukuje.
Nie, nie postuluję parytetów. Parytety to bzdura, bo, powtarzam, uwewnętrzniony seksizm jest w kobietach.
Co do braku reprezentacji, chodziło mi o to: [link widoczny dla zalogowanych]
Nie mówię, że to źle czy dobrze, ani nie wzywam do zmiany. Po prostu zauważam, że kobiet nie ma w kinie, lub ich obraz jest tam zredukowany. A dlaczego tak jest i czy należy to zmieniać, to już temat na zupełnie inne forum.
PS Cieszę się, że walczysz z seksizmem w myśleniu, nie przestawaj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|