|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czikiro
Dołączył: 17 Kwi 2016
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:33, 17 Kwi 2016 Temat postu: Trudne początki |
|
|
Cześć.
Zdecydowałam się napisać na forum, bo prawdę powiedziawszy nie mam z kim porozmawiać o poliamorii. Niedawno weszłam w relację z starszym ode mnie, poliamorycznym facetem i jestem zafascynowana takim typem relacji, częściowo dlatego, że studiuję antropologię. Jednak wyrosłam w klimacie związków monogamicznych, co często mi utrudnia poruszanie się w poliamorii. Nie pomagają też znajomi - nawet ci po fachu, bo albo przestrzegają mnie, że w końcu się zaangażuję i będę cierpieć albo uśmiechają się pod nosem niechybnie uważając poliamorię za jakąś nowoczesną formę promiskuityzmu.
Chciałam Was zapytać jakie schematy, które znacie z relacji monogamicznych utrudniają Wam życie w poliamorii? Jak się ich ... oduczyć? Ja jestem, a przynajmniej byłam, osobą bardzo zazdrosną. O wszystko. O mamę, znajomych, mojego psa. Teraz bardzo skutecznie, i co chyba ważniejsze, w sposób nie wymuszony, radzę sobie z tym. Po prostu rozumiem, że na świecie jest wielu cudownych ludzi i każdy z nich może dać coś innego. To, że ktoś "wybiera" inną osobę, niż mnie, nie definiuje mnie w jakikolwiek sposób. Niemniej miewam chwilę zwątpienia. Na przykład, mój wychowany w monogamii umysł uważa, że jak się ludzie spotykają, to są zainteresowani swoim życiem. I jak ktoś się nie odzywa kilka dni, bo wyjechał z kimś innym, to to jest coś nie tak. Z drugiej zaś strony wiem, że to chyba tylko projekcja pewnego schematu.
Jestem dość zagubiona i nie wiem, czego oczekują pisząc tego posta. Może będziecie chcieli opowiedzieć o swoich początkach z poliamorią? Co wtedy czuliście i o czym myśleliście? Jak układaliście swoje związki? Mi się to narazie baardzo podoba, ale jestem z gruntu nieśmiała i niepewna siebie, w czym poliamoria jednocześnie niezwykle pomaga i powoduje poczucie zagubienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
danger_zone
Dołączył: 15 Mar 2016
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:13, 18 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Kluczowym problemem jest właśnie wspomniana przez Ciebie zazdrość. Dla wielu dziwnie i nielogicznie jest dzielić się bliską osobą.
Mi też to się zaczyna podobać
|
|
Powrót do góry |
|
|
TomekKulesza
Administrator
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 16:24, 24 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Hej,
Z zadroscią miałem podobnie, osobiscie. Tzn, też kiedyś byłem strasznie zazdrosny, a potem powoli to się zmieniało, i teraz jest zupełnie inaczej.
Choć... mam troche podobny problem z tym zainteresowaniem co ty. I wydaje mi się to jakoś powiązane z zazdrością, tzn, obie rzeczy wydają mi się związane z lękiem przed utratą/porzuceniem. Pewnie pozostaje robić to samo co z zazdrością, czyli tego dość automatycznego lęku, tego skojarzenia nieodzywania się z niekochaniem, oduczać. Osobiście słabo mi to idzie, no, ale też miałem z tym trochę pod górkę.
Btw, jak jesteś z Warszawy albo z pobliża, a chcesz - co wnoszę z tego co napisałaś - pogadać z kimś o podobnych doświadczeniach, to napisz na nasza fejsbukową grupe, co miesiąc są spotkania, i generalnie ludzie którzy narzekają na izolację w monogamicznym społeczeństwie oddychają z ulgą (osobiście tak nie miałem, ale wiele osób to mówi)
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 22 Sie 2016
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:07, 22 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Kiedyś byłam straszną zazdrośnicą. Miałam zakodowany taki schemat - on wybiera inną tzn. że mnie nie chce, że jestem gorsza.
Nabierając pewności siebie zmniejszyłam zazdrość, choć czasem się pojawia.
Moim zdaniem fajnie by było podzielić się partnerem z kimś kogo darzy się uczuciem, z kimś kto wiemy, że go nie skrzywdzi. Przyjemnie jest patrzeć, że partner jest szczęśliwy, ale jednocześnie mając pewność, że nadal mnie kocha. Skoro on mnie kocha to znaczy,że ta trzecia osoba nie zabiera mi go tylko uszczęśliwia. Skoro on mnie kocha to liczę, że nie będzie mnie zaniedbywał. Idealnie by było by wszyscy we troje darzyli się miłością
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:13, 24 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Jeśli pojawia się zazdrość, to warto z partnerem/partnerką porozmawiać. Durna rozmowa, ale taka szczera, otwarta, nastawiona na zrozumienie drugiej osoby, potrafi wiele dać.
Jak miałam niższą samoocenę, to bardziej byłam zazdrosna i było to spowodowane strachem przed porzuceniem. Im wyższa samoocena, tym mniejsza zazdrość. I nie powiem, że zniknęła. Jednakże taki poziom zazdrości nie uważam za coś złego. W końcu nawet w związkach poli może dojść do zdrady, oszustwa, zranienia drugiej osoby.
Co do relacji z monogamistami poza związku (rodzina, przyjaciele, znajomi), to fakt wiele mono-osób traktuje poliamorię jako związek, gdzie jest przyzwolenie na seks z każdym, bez uwzględnienia strefy uczuć.
Mam taki przykład, osobiście dla mnie mało przyjemny: Mój partner złamał jedną z nielicznych zasad w naszym związku. W zasadzie dwie: przespał się ze swoją byłą dziewczyną, która była na "liście zakazanej" (w zasadzie tylko ze względu na jej wcześniejsze niebezpieczne zachowania seksualne, bo ogólnie ją lubię). Druga rzecz, że zrobił to bez zabezpieczenia.
Ogólnie było mi bardzo przykro, więc wyżaliłam się moje przyjaciółce, szczególnie, że sama miała doświadczenia ze zdradą, romansami będąc po jednej, jak i po drugiej stronie. Akurat zbiegło się to w czasie z tym, jak odkryła platoniczny romans swojego męża. Moja przyjaciółka automatycznie umniejszała wartość zdrady, której doświadczyłam, "bo wy macie związek otwarty, więc możecie uprawiać seks z kim chcecie". No nie, nie możemy.
Plusem (a może minusem?) związków niemonogamicznych jest to, że wszystkie zasady, reguły rządzące relacją ustalają sami zainteresowani. W zasadzie w związkach mono też pewne zasady powinny obowiązywać, jak choćby kwestia flirtowania z innymi, utrzymywanie kontaktów z ex, czy podział obowiązków domowych. Związki mono też muszą się dostosować do realiów współczesnego świata.
Tak sie trochę zastanawiam, czy to nie jest tak, że doświadczenia z okresów dzieciństwa i dorastania, zatarły u mnie te standardowe schematy. W końcu urodziłam się w rodzinie pełnej, potem wychowywała mnie samotna pracująca mama, potem była rodzina patchworkowa, a w liceum już mając stałego pierwszego chłopaka, odczuwałam platoniczną miłość do przyjaciela i erotyczny pociąg (wzajemny) do przyjaciółki mojego chłopaka, która ze wspomnianym przyjacielem była w związku. Już wtedy zastanawiałam się, dlaczego wszyscy we czwórkę nie możemy tworzyć jednego dużego związku.
PS. Przepraszam! Masakrycznie się rozpisałam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kurajmo
Dołączył: 27 Sie 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poland Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 3:17, 27 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
U mnie też nie było za ciekawie. Ale to historia na inny temat
|
|
Powrót do góry |
|
|
czikiro
Dołączył: 17 Kwi 2016
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:18, 02 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Jestem przeszczęśliwa, że odpowiedzieliście, więc przepraszanie za rozpisanie traktuję jako obelgę
w sumie fajnie też, że minęło trochę czasu od tego posta, bo sporo mi się w głowie pozmieniało. I odkryłam przedziwną dla mnie rzecz: jeśli coś mi nie pasuje w relacji z B., to prawie nigdy nie ma to związku z poli, tylko raczej naszymi charakterami/doświadczeniami/organizacją czasu.
Staram się z nim dużo rozmawiać o emocjach, nie zawsze wychodzi, bo jestem bardzo zablokowana i wycofana w relacjach z ludźmi, chociaż pozornie bardzo łatwo nawiązuję kontakty. ale to kwestia chyba dość trudnego dzieciństwa, acz to też długa historia. Niemożebnie dla mnie zaskakujące było to, że kiedy nie mogę się z nim dogadać/mamy spiny to bardzo pomagają mi rozmowy z moją metamour, którą z widzenia znałam zanim zaczęłam się z nim spotykać. Teraz praktycznie się zaprzyjaźniłyśmy i okazało się, że mamy bardzo podobne spostrzeżenia, ale też podobne rzeczy nas drażnią/smucą. to nie tak, że rąbiemy mu dupsko i wyzywamy od kutasów w rozmowach, tylko skupiamy się raczej na swoich emocjach i odczuciach w kontekście relacji z nim. potem razem kombinujemy jak osobno spróbować z nim o tym pogadać. A nawet zdarzyło mi się strofować go za prokrastynację w związku z wyjazdem z nią. i chyba podziałało, bo ogarnął kuwetę i ostatecznie pojechali.
Black Angel: miałam dokładnie tak samo. Jeśli ktoś nie wybiera mnie, to jestem głupia, nudna, brzydka etc. Okazało się, że tak nie jest i tutaj poli okazała się bardzo terapeutyczna: z im większą ilością nieporozumień sobie radzimy, im częściej pokonuję strach przed spotkaniem w trójkę lub czwórkę, tym pewniejsza się staję. Kontakty z obcymi ludźmi już mnie tak nie stresują, na imprezach już nie trzymam się spódnicy tych, z którymi chodzę. Ostatnio nawet byliśmy w trójkę na imprezie i czułam się tak dobrze i swobodnie, że sama inicjowałam rozmowy z obcymi mi ludźmi (to naprawdę niebywałe, uwierzcie mi).
Ewua: tak myślę o reakcji Twojej znajomej. ja nie wiem, o co chodzi z tym, że jak się uprawia seks z większą liczbą ludzi niż z jedną osobą, to ludzie myślą, że od razu zmieniają sie wszystkie reakcje emocjonalne na te kontakty. Czy to chodzi o tę głodową ekonomię ale w drugą stronę? że jak jest kilka osób, z którymi jesteś blisko, to żal w związku z różnymi sytuacjami rozkłada się i nie kumuluje? więc jest mniejszy? albo że wtedy mniej się angażujesz, bo w mono myśleniu nie da się na równi angażować w relacje z kilkoma osobami? ta interpretacja wydaje mi się naciągana, ale jako że liczę że mnie nie wyśmiejecie to właśnei w ramach nabierania ufności, nie kasuję tego fragmentu
Kurajmo: może masz ochotę opowiedzieć?
Ostatnio zmieniony przez czikiro dnia Pią 11:30, 02 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:04, 05 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Spokojnie, czikiro, jesteś wśród "swoich", więc tu Cię raczej nikt nie wyśmieje.
Co sobie w głowie ułożyła moja przyjaciółka, to nie wiem. Dla mnie to wygląda na spojrzenie czarno-białe: albo monogamia - albo totalna wolność seksualna bez zasad i zobowiązań, i nic pomiędzy. Takiego czarno-białego spojrzenia uczą się już dzieci: jest Bóg i Szatan, dobro lub zło, jasność lub ciemność, ktoś jest mądry albo głupi. Tak jakby ten antagonizm wyczerpywał wszystkie możliwości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|