|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:27, 24 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
"Bohema" - tak, coś w tym jest, artystom/artystkom to uchodzi, a nawet wypada
12. "poliamoria to egoizm" - to dość powszechna i błędna opinia, wypowiadana nawet przez tzw. autorytety naukowe. A mówiona często (tak sądzę) np. z perspektywy osób. które będąc w związku monogamicznym wyobrażają sobie swojego partnera/partnerkę, kiedy ten/ta przychodzi i oznajmia im - "Kochanie od dzisiaj jest nas troje, musisz się z tym pogodzić!" Tak nie wygląda to od poliamorycznej kuchni. Otwarcie związku, wprowadzenie doń nowej osoby nie jest wcale tak proste, a powiedziałbym, że niejednokrotnie niezwykle delikatne i skomplikowane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
i.like.coffee
Dołączył: 08 Lis 2014
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:28, 24 Lis 2014 Temat postu: Re: Poli-puszka-pandory :) |
|
|
Asia napisał: |
i.like.coffee, też się cieszę, że warszawskie spotkania rosną w siłę! Skoro na nie chodzisz, to pewnie się z nich znamy Fajnie, że zacząłeś postować na forum!
|
Miałem przyjemność poznać tam pewną Asię , więc to prawdopodobne
Miło mi być przywitanym
13. "fanaberia" - spotkałem się kilka razy z poglądem, według którego poliamoria to "choroba klasy średniej" - mówiąc w skrócie, dobrze sytuowani ludzie (i raczej młodzi) szukają czegoś nowego do porobienia w życiu dla urozmaicenia (albo, dosadniej: "mają za dobrze, w d... się poprzewracało i wymyślają" )
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:28, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
12. Mi się wydaje, że bardziej egoistyczna jest monogamia - "mam partnera/partnerkę i z nikim nie będę się dzielił(a)!"
Co do otwierania związku, to różnie z tym bywa. Jak trafi swój na swego może okazać się to w zasadzie bezproblemowe.
13. Ja słyszałam, że tylko w sumie Ci bogaci, którzy za dużo czasu wolnego mają, mogą sobie na jakieś poliamorie pozwolić, bo to drogie i czasochłonne.
Tak na marginesie: gdzie jest granica pomiędzy klasą niską/ubogą a średnią? Wyznacznikiem jest średnia krajowa każdego z partnerów czy jak?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:55, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Ad. 12 "egoizm" - myślę, że ani tak, ani tak - bo bywa różnie. Osobiście jestem przeciwnikiem konfrontowania tych formuł związków/relacji. Są, czy też powinny być ludzkim wyborem. Zatem jeśli zmuszać będą ludzi do niemonogamii - stanę w obronie monogamii. Wolny wybór.
Zobacz jak "pięknie" Pani Redaktor "podpuściła" Pana Profesora (na marginesie - polskiego eksperta od miłości - w ujęciu psychologii), a ten niestety uległ tej brzydkiej grze i od tego momentu zaczęła się w wywiadzie krytyka poliamorii:
cyt. ..."[Pani Redaktor]: Najpewniejszą rzeczą w poliamorii jest ciągła zmiana", deklaruje online znana amorystka. Ale bardziej uderza wypowiedź innej: „Nie przeszkadzał mi fakt, że mój mąż z nią sypia. Zabolało, gdy zobaczyłam, jak trzyma ją za rękę i zagląda w oczy". A miało być bez mieszczańskiej, samolubnej zazdrości...
[Pan Profesor]: Samolubnej? Przecież to właśnie poliamoria jest formą egoizmu, chęci zaspokajania potrzeb bardziej swoich niż kogoś innego. Bardzo trudno sobie przecież wyobrazić sytuację, w której wszystkie zaangażowane w taki układ osoby do końca go akceptują..."
[Źródło: "Poli tury", autorka: Ewelina Pietryga, Rzeczpospolita, 22-03-2014 [link widoczny dla zalogowanych] ]
Masz rację(!), że często nawet w języku dominuje w przypadku relacji słowo "mieć", "mój/moja", albo powiedzenie "dzielić się mężem/żoną". To jak część inwentarza: mam 2 konie, 3 krowy, psa, ciągnik i męża Podejście do tego jest takie, jakby ktoś pytał: "- dasz mi pojeździć na swoim rowerze?"
Na marginesie - tekst ten wciąż czeka na polemikę.
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Wto 11:01, 25 Lis 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asia
Dołączył: 12 Lis 2014
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:09, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
eWua, odnośnie do reakcji, które zacytowałaś: zgodzę się, że poliamoria jest czasochłonna , ale dlaczego miałyby do tego potrzebne być pieniądze (w dużych ilościach)? To już implikacja, której zupełnie nie widzę. Z mojego doświadczenia wynika, że ekonomiczniej jest, gdy są więcej niż dwie osoby . A jakie są Wasze spostrzeżenia?
i.like.coffee, bardzo podoba mi się słowo "fanaberia" do podsumowania tego typu sądów/reakcji. Rzeczywiście, niektórzy myślą, że poliamoryści, to ludzie którym się nudzi i z tej nudy już nie wiedzą co ze sobą zrobić, więc wymyślają niestworzone rzeczy, czyli poliamorię.
I to nasuwa mi na myśl nowy punkt:
14. "po co tak komplikować?" - czyli wizja, że poliamoria to totalne skomplikowanie i zagmatwanie stanu, który jest prosty, czysty, przejrzysty. Hmm... dla mnie osobiście prostsza w konstrukcji i bardziej przejrzysta jest formuła poliamoryczna, bo kiedy w niej komunikacja działa, to nie tworzy się drugie dno niedopowiedzeń, ani drugie dno osobowości, w którym 'trzeba' ukrywać coś przed partnerem bo sztywna formuła relacji nie zostawia na to miejsca. Ergo: nie ma wewnętrznej schizmy. Lubię to, że poliamoria w której ja się znajduję i odnajduję zaprasza do tego by mieć serce na dłoni i sprawdzać na bieżąco co w tym sercu słychać.
Pozdrowienia pozytywne!
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:33, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Asia napisał: | Z mojego doświadczenia wynika, że ekonomiczniej jest, gdy są więcej niż dwie osoby . A jakie są Wasze spostrzeżenia? |
Z partnerem marzy nam się mieszkanie z trzecią osobą, najlepiej kobietą. Czasem na ten temat fantazjujemy - w różnych kombinacjach: że to jest jego dziewczyna, moja dziewczyna, nasza dziewczyna i... wszystkie nam się podobają, ale na razie to strefa marzeń tylko...
Bruno, jak najbardziej uważam, ze monogamia jest równowartościowym związkiem, co poliamoria. Nie ma lepszych i gorszych typów zwiazków, jak dla mnie - "egoistyczna monogamia" to tak przekornie napisałam
PS. I znowu te zaimki: "moja", "jego", "nasza". No cóż... polska język to trudna język
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:36, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
eWua napisał: | Bruno, jak najbardziej uważam, ze monogamia jest równowartościowym związkiem, co poliamoria. Nie ma lepszych i gorszych typów zwiazków, jak dla mnie - "egoistyczna monogamia" to tak przekornie napisałam [/color] |
Wiem, wiem pisałaś o tym przecież w poście Paweł/Diana/swing.
15. "Poliamoria to jakaś sekta" - z tym też się spotkałem. Biorąc to za dobrą monetę trzeba by było to samo powiedzieć o monogamii. Zarówno jedno stwierdzenie jak i drugie uważam za absurdalne. Tym bardziej, że ludzie żyjący czy to w związkach/relacjach poliamorycznych, czy też monogamicznych są najrozmaitszych (świato)poglądów są tam rownież i ateiści i agnostycy... W domyśle - "na swoich poli-spotkaniach oddają się wyuzdanym sekciarskim-orgiom". Od 2010 roku byłem uczestnikiem poli-spotkań (byłem pewnie na większości) i na żadną orgię nie trafiłem . Poliamoria nie jest religią, czy ruchem religijnym. (koniec kropka).
16. "Poliamoria to lewacki wymysł" - to dość częsty pogląd z jakim się spotykałem w komentarzach pod publikacjami poświęconymi poliamorii. Czy poliamoryści to lewacy? Ani lewacy, ani lewusy , ani prawusy, czy prawdziwki... wśród poliamorystów są ludzie o różnych poglądach politycznych.
17. "Poliamoria to zboczenie, dewiacja (parafilia)" - tu trzeba rozczarować szukających sensacji. Poliamoria nie jest ani zboczeniem, zaburzeniem, ani dewiacją, czy parafilią. Czyniono próby związania jej z terminami takimi jak „sex addiction" (seksoholizm) lub/i „hypersexual disorder" (nadpobudliwość seksualna). Jest to pozbawione sensu, tym bardziej, że terminy te mogą dotyczyć ludzi niezależnie od formuły związku/relacji w jakim żyją, mogą dotyczyć też singli, czy singielek. Dalej przecież w nie wszystkich poli-relacjach seks występuje itp. itd. Zresztą jak sami wiecie, osoby które do poliamorii przyciąga niewyłączność seksualna i marzenia o orgiach, rozpasanym życiu erotycznym, szybko kończą w niej karierę (odchodzą rozczarowane), kiedy dociera do nich drugo-, czy też trzecio-rzędność seksu w poliamorii.
18. "Poliamoria to życie bez zasad" - tu znów rozczarowuje się zazwyczaj interlekutorów, bo ukazuje się po krótszej, czy dłuższej rozmowie - że tych zasad jest sporo i dotyczą w dodatku konkretnych osób w relacjach i mogą się miedzy sobą różnić. W dodatku bardzo dużo czasu w poliamorii poświęca się na rozmowy, negocjacje, ustalenia konsensualnych rozwiązań.
Serdeczności!
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Wto 21:54, 25 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:32, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Bruno, przeczytałam ten artykuł "Poli tury" i nie wiedziałam, czy łapać się za serce, za głowę, śmiać się czy płakać O.o
Wychodzi na to, ze jestem egoistyczną seksoholiczką, która tłamsi swojego partnera, nie kocha go, po zakochuje się w kimś innym. A nie! W sumie nie, bo człowiek zakochuje się raz w życiu, więc mój limit wyczerpałam już w liceum. Poza tym dowiedziałam się, że związek otwarty jest równoznaczny z poliamorią. I idę sprawdzić, czy na moim kontrakcie są wszystkie odpowiednie pieczątki, bo inaczej pewnie jest nieważny.
Poza tym dowiedziałam się, że jestem bogata! W końcu zwykły szary Polak nie ma czasu ani pieniędzy na poli związki.
Hm... a mi się wydawało, że nikt z moich partnerów i partnerek zarobkami nie przekraczał średniej krajowej (a często oscylował wokół najniższej). Ha! Pewnie kłamali. I pewnie ja mam jakieś ukryte dochody
Niby specjalista, a wydaje mi się, że totalnie nie wie, o czym gada....
Ostatnio zmieniony przez eWua dnia Wto 22:32, 25 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:57, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Tak, zgadzam się, koszmarny tekst - "Rzeczpospolita" celowo zaangażowała jeden z autorytetów z zakresu psychologii (w tym wypadku badacza zjawiska miłości). Analizowałem ten wywiad i mam podobne do Twoich odczucia. Jednak tezy stawiane przez Panią Redaktor i Pana Profesora są do obalenia. Tak było i w przypadku tekstu "Poliamoria to bzdura" link do polemiki: [link widoczny dla zalogowanych]
Kontynuując "mitologię" - mit 19 i 20
19. "Poliamoria źle wpływa na dzieci"- i to jest jeden z bardziej perfidnych zarzutów, szczególnie w kulturze takiej jak Polska, gdzie dzieci są z jednej strony pod szczególną opieką (oczko w głowie społeczeństwa), a z drugiej są w dalszym ciągu ofiarami przemocy domowej (a i w Parlamencie słychać było głosy poparcia dla kar fizycznych). Pominę już tu moje subiektywne obserwacje i przytoczę wypowiedź osoby, która naukowo zajmuje się badaniem konsensualnej niemonogamii: "[dr Katarzyna Grunt-Mejer]: Przede wszystkim, dzieci przyjmują świat takim jakim jest. Gdy otacza je radość, miłość, gdy dorośli oferują im czas i ciepło, to nie jest dla dzieci istotne, czy dorosłych tworzących dobre środowisko jest jedno, dwoje, troje czy więcej. Wiele badań wskazuje na bardzo dobrą adaptację dzieci w rodzinach poliamorycznych oraz szereg zalet życia w rodzinie tworzonej przez kilku dorosłych. Mówię o poliamorycznych rodzinach, w których oczywistością jest znanie przez dzieci wszystkich partnerów. Możliwe jest jednak także tworzenie układów poliamorycznych, w których nowi partnerzy nie są wprowadzani w rodzinne życie. Oba modele mają swoje wady i zalety. W pierwszym dzieci mają więcej źródeł wsparcia i zainteresowania, a dom pozbawiony jest atmosfery tabu - rodzice mogą swobodnie rozmawiać o ważnych dla siebie relacjach, co zapobiega tworzeniu niedopowiedzeń, czy poczucia sekretności. W drugim oszczędza się dzieciom problemu społecznego, gdy chcą uczciwie opowiadać np. w szkole o tym, kogo kochają rodzice." [Źródło: "Miłośc, seks i zazdrość w związku wieloosobowym", autorka: Izabela Jąderek, Foch.pl, 03.10.2014]
20. "Poliamoria jest w Polsce nielegalna" - tu przytoczę swoją wypowiedź w tej sprawie "Uważam, że dorosłe, świadome osoby mają prawo do konsensualnego(!) i najlepszego w swoim rozumieniu kształtowania swoich związków, relacji z poszanowaniem obowiązującego w Polsce prawa. A w jego zapisach nie znalazłem zakazu kochania w tym samym czasie więcej niż jednej osoby, wspólnego życia, a jedynie zakaz zawierania związku małżeńskiego o ile pozostaje się w związku małżeńskim (bigamia). Sprawy ludzkiej aktywności seksualnej regulują zapisy Kodeksu Karnego – z którym praktyka poliamorii nie stoi w konflikcie. Zatem negatywne oceny poliamorii uważam za mające podłoże ideologiczne – najczęściej religijne. A ponieważ, art. 25, ust. 2 Konstytucji RP mówi - "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym" – poliamoryści mają zatem prawo do ich wyrażania jako, że założenia poliamorii nie stoją w sprzeczności z obowiązującym w Polsce prawem i są częścią ich światopoglądu i filozofii."
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Wto 23:08, 25 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 4:46, 26 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
21. „Poliamoria jako zagrożenie dla społeczeństwa, dla jego status quo” - tak odczytuję wiele tekstów jakie czytam o poliamorii.
Tu polecam tekst „Niepodległość trójkątów seksualnych” (autorstwa: Mariusza Cieślika, Rzeczpospolita, 22-03-2014, [link widoczny dla zalogowanych]) będący kompendium absurdalnych zarzutów pod adresem poliamorii.
Poniżej odniosę się przynajmniej do części z nich:
a. „Bo przecież przy takiej definicji okazuje się, że wszyscy znamy jakichś poliamorystów, tylko nie mieliśmy pojęcia, że nimi są. Bo takich ludzi zwykło się w naszej kulturze nazywać cudzołożnikami, rozpustnikami, niewiernymi, osobami dopuszczającymi się zdrady” - autor myli tu pojęcie wyłączności seksualnej ze zdradą. Zatrzymajmy się tu nad pojęciem „zdrada” - nie wiem czy autor zgodzi się z określeniem zdrady, jako złamania zobowiązań jakie dobrowolnie na siebie przyjęliśmy. Moim zdaniem i w przypadku monogamii i w przypadku poliamorii zdradą jest złamanie ustaleń jakie z kimś zawarliśmy. W przypadku monogamii wiąże się to z wyłącznością (głównie dotyczącą seksu), w przypadku poliamorii z przestrzeganiem zasad jakie ludzie między sobą ustalili. Zatem nie można mówić o zdradzie w przypadku, kiedy dorosłe, świadome osoby umawiają się (dobrowolnie, bez presji!) na np. brak wyłączności uczuciowej, czy seksualnej? Proszę zwrócić uwagę, że autor w swoim tekście koncertuje się głównie na seksie, uczuciom poświęcając zaledwie kilka linijek. Co jest bzdurą (przepraszam za dosadność określenia) w kontekście poliamorii, chyba jeszcze większą niż np. stwierdzenie, że ludzie w tej części świata zawierają małżeństwa tyko po to by uprawiać seks. Być może autor nie jest tego świadomy, ale nie trzeba być ani w związku monogamicznym, ani poliamorycznym, by seks uprawiać (to co jest w tym względzie dopuszczalne regulują m.in. zapisy Kodeksu Karnego i wyznawane wartości – ale te z autorem mamy inne i nie chodzi tu o zestawienie poliamorii z monogamią). To zbytek (wg mnie wątpliwy moralnie), szczególnie w tych czasach (zawieranie związku po to, by uprawiać seks) - „nie trzeba kupować przysłowiowej krowy by napić się mleka”. Na marginesie - nie lubię takiego mleka – nie smakuje mi. Może się mylę, ale jest tyle innych powodów wchodzenia w relacje międzyludzkie, w poliamori jest tym miłość. Nie wiem jak to rozumieć (tą koncentrację na seksie w tekście Pana Redaktora), może „głodnym chleb na myśli”?
b. „Nie sposób się tu jednak dopatrzyć tego, co w naszej kulturze za miłość się uważa: gotowości poświęcenia dla innego człowieka, troski, empatii, chęci czynienia innych szczęśliwymi. Tak się bowiem składa, że psychologowie dawno już dowiedli, że angażujemy się w pełni tylko w związek z jedną osobą. „ - Tu na pewno autor by się ucieszył, bo wielu poliamorystów tak właśnie postrzega miłość. Autor ma jednak nieaktualną wiedzę na temat tego, że tylko z jedną osobą angażujemy się w pełni. Mówię za siebie – jeśli kocham to w pełni(!), każdego kogo kocham. "Rewelacje" Pana Redaktora rozwiewa m.in. polemika z tekstem z Gazety Wyborczej o którym już wspominałem (przy poprzednich punktach mitów i zarzutów wobec poliamorii) i o którym będzie mowa dalej. Polecam tu również aktualniejsze badania w tej kwestii. W części zawartych choćby w tej popularnonaukowej książce: „Dlaczego kochamy”, autorka: Helen Fisher (2004), Dom Wydawniczy Rebis. Podaje tu źródła, ale irytuje mnie podważanie tego co czuję, jak kocham, czy kocham, kogo kocham. Pomijam już tą dziwną manierę zawłaszczania miłości przez psychologię, wg mnie więcej do powiedzenia w tej sprawie ma np. filozofia. Nie wiem, być może autor od niej stroni? Filozofia to nic strasznego! Czuję niesmak czytając ten tekst, bo czy ja proszę autora, by udowadniał to (powątpiewał w to), że kochał lub kocha. Jakby poczuł się autor, gdyby ktoś postawił mu takie pytania, poddając w wątpliwość jego deklaracje, czy uczucia, np. - „A może autor nie jest zdolny w ogóle do miłości, nawet do jednej osoby, do żadnej osoby w tym do siebie? Może nie wie czym jest miłość, tylko kłamie sobie i inny, bo to przecież nieludzkie nie kochać?”
c. „Dlatego w tego typu poliamorycznych relacjach zawsze ktoś jest krzywdzony, co potwierdzają także zwierzenia samych zainteresowanych..” - Równie dobrze mógłbym postawić tezę na podstawie kilku wypowiedzi osób żyjących w związkach monogamicznych, że ZAWSZE w związku monogamicznym ktoś cierpi i dlatego instytucja małżeństwa jest do niczego (oczywiście to taka sama prawda, jak to co napisał w swoim tekście Pan Redaktor). Czy w związkach monogamicznych ludzie nie cierpią, mniej cierpią, coś uszlachetnia to cierpienie, coś je szczególnie uzasadnia? To generalizacja nie poparta niczym, a wystarczy sięgnąć po badania na temat satysfakcji osób żyjących w związkach konsensualnie niemonogamicznych. Okazuje się, że teza autora jest nieprawdziwa, a przez skromność (bo poliamoria jest skromna) nie będę jej na tej płaszczyźnie reklamował. W oparciu o badania naukowe oczywiście, a nie stawiania naprzeciwko siebie dwóch ideologii – tak jak to robi autor tekstu i wykazywanie przysłowiowej „wyższości świąt wielkiej nocy nad świętami bożego narodzenia”, czy udowadniania, że kolor niebieski jest bardziej niebieski niż czerwony i że w ogóle jest bardziej!
d. „A prawdziwa miłość polega również na tym, że nie chcemy, by człowiek, którego darzymy uczuciem, był narażony na cierpienie.” - dziękuję za uznanie miłości w poliamorii za prawdziwą , bo też tak myślę o miłości, ale to wciąż mało o miłości. Pocieszające jest jednak to, że po certyfikaty „prawdziwej miłości” - można sięgać do tego tekstu, a będzie nim powyższy cytat. Zawsze wtedy można powiedzieć - „ja kocham naprawdę, bo tak jak napisano w Rzeczpospolitej”!
e. „Oczywiście, każdy ma w takiej kwestii wolny wybór, jeśli ktoś jest zakorzeniony w „świeckich ideałach", które biorą początek w czasach bolszewickiej „apostołki wolnej miłości" (określenie Normana Daviesa) Aleksandry Kołłontaj, to już jego problem.” czy dalej „Chciała zdemontować tradycyjne małżeństwo i rodzinę, a w zamian proponowała niezobowiązujące związki wszystkich ze wszystkimi.” - Cóż za wybór?! radziecki komunizm albo polskie chrześcijaństwo? Na marginesie z tej oferty nic nie biorę! Autor pije tu do pomysłów jakie pojawiły się tuż po rewolucji w Rosji. Te szalone pomysły komisarzy, z całą pewnością kłócą się z założeniami poliamorii, która w dodatku nie jest antagonistką monogamii, jest za wyborem ludzi w tych kwestiach. Wracając do cytatu, autorowi chodziło zapewne o dekrety gwarantujące każdemu obywatelowi seks – trzy razy w tygodniu, z wybraną przez niego obywatelką, która odmówić nie mogła. Na marginesie, uważam ten pomysł za absurdalny i nieludzki. Łączenie z tym poliamorii to jak niedostrzeganie np. różnicy pomiędzy „krzesłem dębowym” a „krzesłem elektrycznym” - może autor nie dostrzega różnic między nimi, ale to już jego ból (w przypadku tych krzeseł dotkliwy).
f. „Rozmyślnie nie używam słowa „rodzina", bo nie jestem pewien, czy można tu o niej mówić, skoro w każdej chwili można te więzy zerwać. Wyobraźmy sobie zatem, że do tego, co się dziś dzieje, dochodzą jeszcze przyzwolenie społeczne i ustawowe gwarancje dla poliamorii. Co to powoduje? Dalszą degenerację społeczeństw i niezawinione cierpienia milionów dzieci. „ - Degeneracja, cierpienia milionów – mocne słowa, ale celowe przecież. Degeneratom obca jest troska o dzieci – na marginesie można się poczuć dotkniętym tymi inwektywami, których autor tekstu poliamorystom nie szczędzi. Nie wiem skąd założenie, że poliamoryści wg autora, uprawiają seks nieodpowiedzialnie, płodząc na potęgę potomstwo i zostawiają po sobie samotne matki, samotne dzieci zdane na łaskę instytucji kościelnych i państwowych. Myślę, że Autor byłby rozczarowany, bowiem poliamorystów swoją wiedzą na temat bezpiecznego seksu, antykoncepcji często zasila kolejna podejrzana grupa - „edukatorów seksualnych”, a i w znakomitej większości poliamoryści to ludzie światli, nie stroniący od nauki i jej współczesnych badań i osiągnięć. Poza tym to dość odważna teza autora, bo jeśli miałoby za nią iść zastosowanie aktów prawnych, to obawiam się, że być może to monogamia zostałaby uznana za źródło ludzkich cierpień, w tym cierpień dzieci z powodu zdrad (w związkach monogamicznych), kłamstw, spowodowanych nimi domowych kłótni, wreszcie rozwodów. To oczywiście absurd. Co do trwałości związków poliamorycznych – ich nietrwałości nie potwierdzają badania naukowe. W relacje poliamoryczne ludzie nie angażują się po to by realizować się w seksie bez zobowiązań, podobnie jak w przypadku relacji monogamicznych. Jednak takie stawianie spraw (coś jak -„poliamoria to dużo seksu”) jest zrozumiałe wobec ignorancji autora,
g. który wypowiada się dalej tak „np. swingersi. To tacy poliamoryści, tyle że działający z większym rozmachem, bo spotykają się na zbiorowych orgiach, w których często uczestniczą osoby zupełnie sobie obce. ” - dla mnie to ignorancja, gdyby chociaż autor przeczytał i zrozumiał definicje w Wikipedii, albo w celach poznawczych (bo nie namawiam nikogo w tym autora ani do praktykowania poliamorii, ani swingu, to są ludzkie wybory, odpowiedzialne wybory) przeczytał wywiad i dostrzegł różnice pomiędzy swingiem a poliomorią: "Swingersi a poliamoria", autor: Grzegorz Andrzejczyk-Bruno, Philianizm.pl, 24.04.2014 [link widoczny dla zalogowanych]
h. Powoływanie się na nieszczęsny wywiad z Profesorem Łukaszewskim („Poliamoria to bzdura”, GW) i zawarte w nim jego tezy, uważam za kolejny przejaw ignorancji – polecam tu polemikę z tym tekstem: "Bzdury o poliamorii", Warszawa, 06.02.2014, Polemika z tekstem autorstwa Doroty Wodeckiej –"Poliamoria to bzdura" Gazeta Wyborcza – Magazyn Świąteczny – 01-02.02.2014 [link widoczny dla zalogowanych]
i. ale uwaga!!! - mowa o osobach nieheteronormatywnych „Dziś nikt w naszym kręgu cywilizacyjnym tak go nie traktuje, uznając, że są tu spełnione podręcznikowe warunki normalnej relacji seksualnej: dojrzałość partnerów, obustronna akceptacja, nieszkodzenie sobie i innym.” - tu jestem prawie zbudowany (prawie- z uwagi na zacięcie autora, by koncentrować się na seksie), jeśli takie są faktycznie poglądy autora. Z tym „nikt” - to oczywiście przesada. Osoby homoseksualne w Polsce w dalszym ciągu przez niektóre środowiska, ale i polski system prawny traktowane są jako osoby niepełnowartościowe (ze smutkiem) – uważam to za ich dyskryminację. Oby autor jej nigdy nie musiał doświadczać, bo dobrze życzę ludziom.
j. Dalej Pan Redaktor prymitywnym i obrzydliwym zabiegiem erystycznym (tak to odbieram) zestawia poliamorię z zoofilią, krzywdzeniem zwierząt, pedofilią i jej okropnościami, gdyby tekst pisał teraz dorzuciłby do tego oczywiście i kazirodztwo. Mógłbym odpłacić autorowi podobnym zestawieniem zbrodni przeciwko ludziom, przeciwko „różnym innym” jakie były udziałem ludzkości, choćby tylko w XX w. - jednak są to sztuczki (erystyczne) ludzi, którzy nie starają się dociec jak jest naprawdę, a tworzą niemerytoryczne, puste w swej istocie teksty (nie wiedząc nawet o czym piszą), by wykazać, że jest „TAK”, choć w rzeczywistości jest „INACZEJ”. Zastanawiające jest dla mnie to obsesyjne grzebanie się przez autora w ludzkich parafiliach, seksie. Przecież nie samym seksem żyje człowiek - może autor nim żyje, bo nie poliamoryści. Tyle jadu wysączyło się z tekstu Pana Redaktora, tym bardziej to smutne w kontekście poliamorii, bowiem poza podaniem przez niego definicji, której nawet nie był wstanie zrozumieć, napisał całkiem sporo „czarnego tekstu” i to z zajadłością dawnych dziennikarzy walczących z wrogami systemu, ustroju.
Życie bywa przewrotne i zastanawiam się tylko co zrobi autor kiedy kochając pokocha? Może wtedy zrozumie, będzie miał w każdym razie szansę, czy z niej skorzysta - zrozumie? Nie wiem.
Dwa słowa - „nie wiem”, czasem trzeba mieć dużo odwagi by je wypowiedzieć, a zabrakło jej autorowi – by napisać – „nie wiem czym jest poliamoria”. Napisał się, natrudził i jak nie wiedział tak nie wie. Chyba, że od tego czasu – napisania tego tekstu - coś się zmieniło? Jako optymista, żywię po cichu taką nadzieję.
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Śro 10:44, 26 Lis 2014, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:56, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
22. Poliamoria jako zagrożenie dla tradycyjnej rodziny i sprawy małżeństw homoseksualnych.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zapisuję by nie wyleciało mi z głowy. Myślę, że warto będzie pokusić się o dłuższy tekst, gdzie zbierze się te wszystkie mity, przypuszczenia, lęki, fobie na temat poliamorii i wyjaśni się jak to jest z tą poliamorią. Trzeba pisać, nie ma wyjścia!
W najbliżym czasie będę porządkował bazę publikacji na temat poliamorii - postaram się uzupełnić naszą "listę przebojów" i o to samo proszę inne osoby.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:27, 29 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
ciąg dalszy mitologii
Na podstawie wypowiedzi seksuologa Daniela Cysarza
https://www.youtube.com/watch?v=KgatzMBnuiQ
23. Związki w poliamorii nie są trwałe, a jeśli są trwałe to jest to ewenement.
24. W poliamorii trzeba konkurować z innymi partnerami.
25. partnerzy w związku poliamorycznym nie dają bezpieczńswa potomstwu, nie inwestują w nieswoje (domyślam się, że biologicznie) potomstwo, wyjątki są niezwykle rzadkie.
ciąg dalszy wypowiedzi seksuologa Daniela Cysarza
26. W poliamorii chodzi o to by wszystkich kochać tak samo, a to prawie niemożliwe.
27. W związki w poliamorii wchodzi się z poczucia braku (czegoś), a to wynika z niedojrzałości, jak się dojrzeje to jeden partner wystarczy.
i kolejna garść mitów na temat poliamorii od "ekspertów"
na postawie tekstu "Poliamoria – kiedy kocha się podwójnie"
[link widoczny dla zalogowanych]
"Według mnie poliamorią zajmują się osoby, które mają na to czas, fundusze i przestrzeń. Bo poliamoryczność jest mało ekonomiczną formą kontaktów."
/nie nadaję numeru - po ten mit był wymieniany wcześniej/
"Według mnie poliamoria może być zgrabnym uzasadnieniem tego, że zachowujemy się niemoralnie."
/nie nadaję numeru - po ten mit był wymieniany wcześniej/
"w takich związkach zazwyczaj któryś z partnerów jest niezadowolony, bo postępuje niezgodnie ze swoimi przekonaniami...generuje mnóstwo negatywnych uczuć"
/nie nadaję numeru - po ten mit był wymieniany wcześniej/
"Czują się lepsi, bardziej oświeceni, świadomi. Tymczasem po prostu nie umieją tworzyć bliskich więzi, a ich wolność jest pozorna. Nie rozumieją, czym jest zdrowa zależność, ile szczęścia daje bliskość z drugim człowiekiem, wierność – intymność i przyjaźń, która pojawia się z czasem w długofalowym związku. "
/nie nadaję numeru - po ten mit był wymieniany wcześniej/
"Pociąg do wchodzenia w takie relacje może charakteryzować osoby, które w swoim życiu wolą brać niż dawać"
/nie nadaję numeru - po ten mit był wymieniany wcześniej/
"Taki układ to jedynie nieudolna hybryda związku i substytut mającym pozornie zaspokajać wiele ważnych potrzeb."
/nie nadaję numeru - po ten mit był wymieniany wcześniej/
28. "w dużej mierze do poliamorystów należą młodzi ludzie bez zobowiązań."
29. "Za poliamorią kryje się problem zbudowania bliskiej więzi."
30. W związkach ważna jest komunikacja, o to w związkach poliamorycznych trudniej, dlatego skazane są na porażkę.
31. W poliamorii nie trzeba pracować nad związkiem, bo od każdego coś się weźmie i jakoś się kręci. Łatwiej jest wtedy ukryć problemy, które w parach widac gołym okiem.
32. Poliamoryści nie stawiają sobie granic.
33. Poliamoryści to osobowości narcystyczne.
34. Poliamoria jest dla ludzi mających problem z bliskością.
Na marginesie to jeden z bardziej paszkwilowatych tekstów w języku polskim jakie ukazały się na temat poliamorii. Pomieszanie z poplątaniem przekładane tanią retoryką.
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Sob 14:53, 29 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eWua
Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Opole Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 2:59, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Ten artykuł już dzisiaj czytałam (Facebook kompendium mojej wiedzy o świecie ).
Chciałam się odnieść do połowy wypowiedzi, ale... dałam sobie spokój - za dużo bzdur w jednym wywiadzie ze "specjalistami". Jak mój partner spytał mnie o treść tego co przeczytałam powiedziałam mniej więcej to, co Ty, Bruno wymieniłeś w swoich podpunktach. Jego podsumowanie: "zawsze uważałem, że na psychologię idą ludzie, którzy mają problem ze sobą". Co go próbuję przekonać, ze psycholodzy to fajni ludzie, to musi się taki "smaczek natrafić".
Trochę nie po kolei i bardzo wybiórczo:
28. "w dużej mierze do poliamorystów należą młodzi ludzie bez zobowiązań." -> tu wchodzę w stereotyp, bo jestem młoda (30-tki jeszcze nie mam) i bez zobowiązań
22. "Poliamoria jako zagrożenie dla tradycyjnej rodziny i sprawy małżeństw homoseksualnych". -> Racjonalista taki nieracjonalny. Swoją drogą... Śmieszy mnie, jak słyszę hasła typu "Małżeństwa homoseksualne zagrażają tradycyjnej rodzinie", a tym bardziej "Związki poliamoryczne zagrażają sprawie małżeństw homoseksualnych." Jakby ludzie gadający takie głupoty nie rozumieli, że i wielomiłość i miłość homoseksualna istniały od dawien dawna i do tej pory świat się nie zawalił, więc i teraz się nie zawali.
Wiecie ile jest na queer.pl, chyba największym portalu LGBT, wątków i grup o związkach niemonogamicznych?
Poza tym tradycyjna polska rodzina, to taka, która żyje na danym terenie od pokoleń, są one wielodzietne (3+) i wielopokoleniowe. Moja mama pochodziła z takiej rodziny, ojciec już w zasadzie nie. W zasadzie takich rodzin w Polsce jest mało. Najczęstszy model to hetero-mono 2+1. Nijak ma się to do tradycji.
A jeśli chodzi o zagrożenie dla sprawy małżeństw homoseksualnych, to znam większe niż poliamoria: zoofilia, pedofilia (szczególnie u księży), wpadka homoseksualnej gwiazdy (romans, zdrada, narkotyki, przygodny seks, alkoholizm, rozpad małżeństwa/związku), edukacja seksualna w szkołach i wiele innych
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruno
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 5:00, 01 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Hej, hej
Odnoszę wrażenie, że psychologowie z wywiadów działają czasami (bo nie wszyscy i nie zawsze) według zasad (przepraszam za skojarzenia) "dajcie mi człowieka, a "paragraf"/zaburzenie się znajdzie, nie ma niewinnych są tylko źle przesłuchani". Ich opinie nie były niczym poparte - "mam taką teorię, moim zdaniem, wydaje mi się..." obawiam się, że niewiele osób poliamorycznych w życiu spotkały (a wypada się "znać" bo temat modny), a i brak aktualnej wiedzy naukowej, nie mówiąc już o szerszym interdyscyplinarnym podejściu do tematu.
Co do psychologów, to są różni - to jak w każdej branży: są świetni, przeciętni i miernoty. Przypomina mi to też znanego polskiego seksuologa, który w latach 70-tych leczył homoseksualistów z homoseksualizmu. Teraz ma na ten temat inne zdanie, bo i homoseksualizm przestał być "jednostką chorobą" (tak było...brrr). Wezmę trochę pod obronę psychologów - na przykład Ci z którymi współpracuję, to światli ludzie [link widoczny dla zalogowanych] , ale przecież nie tylko oni. Zatem trochę wiary w ludzi! Potrafią zmieniać poglądy o ile nie są "fanatykami".
Racjonaliści - analogicznie jak z psychologami. Znam wielu wspaniałych ludzi - racjonalistów właśnie. To na portalu racjonalista.pl publikowano jedne z pierwszych w Polsce tekstów o poliamorii. Na racjonalista.tv tekst "swingersi a poliamoria". Nie sugerowałbym się jednym komentarzem.
(takie odnoszę wrażenie) często antagonizuje się ludzi - ja myślę, że to zła droga i robi wiele złego. Bywamy różni jako ludzie.
W ciągu ostatnich lat poznałem wiele osób niehetero, myślę, że po części mamy podobne doświadczenia. Marzy mi się taki świat, kiedy to czy jest się poli, homo, hetero... nie będzie miał żadnego znaczenia, że będzie liczył się człowiek.
Piszę polemikę z tym tekstem z Onetu - za dwa tygodnie będzie gotowa (jestem już stary, schorowany, bardzo powolny w ruchach i mam wiele zobowiązań ). Serdeczności!
Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pon 5:15, 01 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Umbriel
Dołączył: 23 Lis 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Białystok Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:35, 30 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Podobnie jak któremuś z przedmówców - ciężko mi wypowiedzieć pięć zdań o sobie bez napomknięcia o poli (bądź swingu) co z reguły rodzi dalsze pytania. Reakcje są na ogół pozytywne i otwarte, ale też takimi ludźmi się z reguły otaczam. W niedługim czasie pewnie (oby) czeka mnie konfrontacja z rodziną.. Dam znać jak TO poszło
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|